Jeden na jednego
Co Pani czuła, gdy na pierwszą gorlicką wigilię przyszła garstka osób?
Radość, że ktokolwiek przyszedł. Nie miałam przecież doświadczenia, niejeden pukał palcem w czoło na mój pomysł, ale teraz wiem, że był trafiony.
W niedzielę już szóste spotkanie na Rynku. Po raz kolejny w uroczystej oprawie jarmarku świątecznego...
Tak, pomysł burmistrza Kukli z organizacją jarmarku był wyjściem naprzeciw temu, co zainicjowałam przed sześcioma laty. Stworzył się świąteczny klimat, ludzie zaczęli wychodzić z domu. Robią zakupy, przychodzą do szopki i zostają na wigilię, by razem się pomodlić, połamać opłatkiem, pośpiewać kolędy.
Pierwsza wigilia była zorganizowana głównie z myślą o potrzebujących i samotnych, potem szybko stała się spotkaniem, na które zaprasza pani wszystkich mieszkańców...
Tak. Ciągle chcemy organizować to spotkanie z myślą o uboższych mieszkańcach naszego miasta, ale też samotnych. Chcemy, by wyszli z domu, przyszli na wigilię i może właśnie tutaj przy opłatku znaleźli swojego przyjaciela, z którym spędzą następne święta.
Pani niejako dyryguje temu przedsięwzięciu, ale ma przecież za sobą rzeszę ludzi dobrej woli?
No właśnie. Cóż wart byłby dyrygent bez porządnej orkiestry? To prawda, wokół gorlickiej wigilii stworzył się fantastyczny klimat współpracy i wspierania tej inicjatywy. Co roku angażują się nowe osoby i firmy. Dzięki zaangażowaniu Jerzego Wojnarskiego wspierają nas Koła Łowieckie, które przywożą kuchnie polowe wypełnione przepysznymi potrawami.
No właśnie, co będziecie serwować?
Na pewno grzybową, żurek, barszcz, kapustę z grochem, wszelkiej maści pierogi, rybę. Ale, też kluseczki z zapiekanymi jabłkami, cynamonem i pomarańczami. Też na słodko będą łazanki z makiem i miodem.
Rozmawiała: Agnieszka Chmura
Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic
WIDEO: Poważny program - odc. 5: kariera w Krakowie
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
