Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztab Pomocy z Limanowszczyzny ruszył kamyczkową lawinę dla potrzebujących

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
O kamyczkowej lawinie dobra, która już od roku pomaga potrzebującym z Limanowszczyzny, opowiada jej inicjatorka, nauczycielka Anna Dyląg z Limanowej.

Spodziewała się pani, że kamyczkowa zabawa tak przyjmie się na Limanowszyźnie? Pamiętam, że podczas pierwszej akcji miała pani pewne obawy.
Zabawa na początku była kontynuacją akcji charytatywnej, z 2020 roku. Wtedy podczas Biegu Mikołajkowego zbieraliśmy pieniądze na operację nóżek dla Stasia Sułkowskiego z Limanowej. Udało się zebrać niemal 100 tys. zł, ale do pełnej sumy jeszcze sporo brakowało. Obiecałam wtedy dziecku, że coś wymyślę. Obserwując grupy kamyczkowe doszłam do wniosku, że poprzez zabawę, kamyczki mogą stać się czymś ważnym w zbiórkach charytatywnych. Tak też powstało Pebble Dream, czyli kraina kamyczków niosących pomoc. To prawda, miałam pewne obawy. Nie wiedziałam, czy zabawa się przyjmie w społeczności lokalnej i co najważniejsze, czy w jakikolwiek sposób zasili ona pierwszą skarbonkę Pebble Dream – wtedy właśnie zbiórkę Staszka.

Przypomni pani reguły akcji?
Reguły są wyjątkowo proste. Cel Pebble Dream co pewien czas się zmienia. W zależności od potrzeb i wydolności sztabów kamyczkowych poszczególnych podopiecznych, dana akcja trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. Zabawa polega na malowaniu i rozkładaniu pocztówkowych kamyczków w miejscach, w których mają szansę wpaść w dobre ręce. Jedna z najważniejszych zasad jest taka, aby kamyk odłożyć w miejsce bezpieczne zarówno dla człowieka, jak i dla środowiska. Mogą to być ławki na dworcach, ławki w parkach, czy parapety w schroniskach górskich. Kamyczki są podpisane fever dream weź mnie na pamiątkę i rozwiąż zagadkę, lub weź mnie i sprawdź Facebook Dream Pebble. Kolejna ważna sprawa jest taka, aby ów kamyczek do nas wrócił w postaci zdjęcia pod postem głównym – informującym o całej akcji, który jest przypięty na stałe pinezką na górze strony FB Pebble Dream. Każdy, kto znalazł kamyczek sam decyduje, co z nim zrobi. Jeżeli ma życzenie wpłaca tzw. „kamyczkowe” na akcję, która ma akurat swoje pięć minut na Pebble. Post główny jest podlinkowany do zbiórek danej akcji, więc łatwo tam trafić. Jeżeli znalazca nie chce kamyczka, może go odłożyć w inne miejsce, aby trafił do rąk osoby, która zechce wspomóc daną zbiórkę. My prosimy, aby taki ,,znajdek” został już w rękach swojego znalazcy na pamiątkę, ale jakie będą jego dalsze losy, decyduje już tylko znalazca.

Limanowskie kamyki obiegły chyba całą Polskę, od morza do gór. W jakie najdalsze zakątki trafiły?
Były już na wschodzie jak i zachodzie Polski. Były na Helu i na Wyspie Wolin. We wszystkich większych miastach Polski. Były na Rysach i przy wszystkich schroniskach górskich w Małopolsce, Podkarpaciu i Sudetach. Zdjęcia docierają do nas z placów zabaw, atrakcji turystycznych i parków miejskich. Zdarza się, że kurierzy przysyłają nam fotki spoza granic kraju np. z Gibraltaru, Kanady, czy Wiednia. Dzieje się tak, ponieważ do akcji przystępują nie tylko znajomi i rodzina osoby objętej pomocą z terenu Beskidu Wyspowego, ale także ta rozsiana po całej Polsce. W ten sposób, właściwie w sposób niekontrolowany nasze kamyczki obiegły cały nasz kraj.

Kto był kolejnym podopiecznym akcji, po Stasiu?
Łukasz Talar z Młyńczysk, który po wypadku na rowerze walczy, by wstać z wózka. Przed nim ciężka droga do zdrowia. Ta akcja trwała trzy tygodnie, a pieniądze zostały przeznaczone na jego dalszą rehabilitację.

A po Łukaszu?
Od 1 czerwca do ostatniego lipca kamyczki wspierały zakup apteczki z defibrylatorem dla ratowników Grupy Podhalańskiej GOPR, ale w zasadzie to apteczka dla nas, potencjalnych turystów. Plecak apteczki jest już uszyty, natomiast pozostało jeszcze zgromadzenie jego wyposażenia. Staramy się na bieżąco wrzucać informacje, co dzieje się u naszych podopiecznych. To była mocna akcja, w którą włączyło się bardzo dużo osób, szczególnie tych, którzy kochają góry. Ludzie malowali kamyczki z logo GOPR z motywami górskimi.

W sierpniu pomagano dzieciom z Domu Dziecka w Żmiącej. Jakie było ich potrzeby?
Za zebrane pieniądze do połowy października zostaną zakupione butki jesienne i zimowe dla podopiecznych tej placówki.

Kto teraz jest bohaterem zabawy?
Los tak sprawił, iż w moim życiu dokonał się piruet charytatywny. Wszystkie akcie, które dotąd robiłam były działaniami na rzecz osób, czy inicjatyw nie związanych bezpośrednio z moim życiem prywatnym i rodzinnym. Życie przeszkoliło mnie chyba po to, abym teraz mogła pomóc własnemu siostrzeńcowi Robertowi. Nigdy nie sądziłam, że taka sytuacja będzie miała. Kolejny podopieczny to zatem Robert Kujawa, mój siostrzeniec.

Jego potrzeby?
Z każdym miesiącem Robertowi żyje się coraz trudniej – ma problemy z pamięcią, bóle głowy i ataki, których nie jest w stanie powstrzymać! Z czasem jego stan zdrowia będzie się jeszcze bardziej pogarszał, w końcu nie będzie zdolny do samodzielnego funkcjonowania. Mózg Roberta został zaatakowany przez autoimmunologiczne zapalenie, które jest skutkiem zespołu PANS (poinfekcyjny zespół zaburzeń neuro - psychiatrycznycznych). PANS to stan autoimmunologiczny wywołany infekcją, który zakłóca prawidłowe funkcjonowanie układu neurologicznego naszego Roberta. To autoimmunologiczne zapalenie mózgu. To postępująca choroba, którą bardzo trudno pokonać! Po serii wizyt u lekarzy, wizyt w kolejnych szpitalach i bolesnych badaniach wiemy, że chorobę Roberta można powstrzymać, korzystając z serii kosztownych wlewów dożylnych z immunoglobulin, a także kontynuując specjalistyczną terapię, na którą składają się towarzyszące leki i konsultacje u specjalistów. Leczenie i diagnostyka zostaną wykonane w centrum medycznym w Gdańsku, które specjalizuje się w leczeniu chorób takich, z jakimi zmaga się mój siostrzeniec. Roberta można też wesprzeć, wpłacając na konto: Fundacja Dzieciom ,,Zdążyć z Pomocą" Alior Bank S.A., nr rachunku: 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 Tytułem: 39686 Kujawa Robert darowizna na pomoc i ochronę zdrowia. Dla chłopca powstała też internetowa grupa na FB: Bazarek dla Roberta – odzyskać radość życia.

Kamyczkowa akcja integruje pomagających?
Dokładnie. Udało nam się poniekąd zespolić artystów z różnych grup kamyczkowych, ale największym wsparciem są artyści z grupy #kamyczki oraz z przesympatycznej grupy @Kamienie Warszawa. W akcję włączają się szkoły, piszą do nas terapeuci zajęciowi i pytają czy mogą wdrożyć taką formę terapii w swojej pracy. Wzruszają nas prace dzieci z przedszkoli. Nauczyciele wczesnoszkolni doskonale rozumieją, jak ważne jest wsparcie, empatia, dobre słowo, zrozumienie chorych i potrzebujących dzieci.

Akcja będzie kontynuowana?
Wierzymy, że tak. Zaraz po Robercie swoje pięć minut będzie miał Miłoszek z Warszawy. Tam buduje się już jego kamyczkowy sztab, a artyści z grupy @Kamienie Warszawa gromadzą dla niego kamyczki. To będzie wyjątkowa akcja jesienno-świąteczna. Widziałam przedsmak tego, co będzie się działo. Arsenał kamyczkowy rośnie, a prace są przepiękne. Ale nie jest moim sukcesem to, że akcja trwa nadal. Bez przyjaciół, kamyczkowych kurierów oraz administratorów strony Facebook i Instagram nie byłoby pewnie jej kontynuacji. Bez wszystkich, którzy całymi rodzinami bawią się z nami, byłoby ciężko. A potem? Kto będzie następny? Zobaczymy. Akcja jest czasowa, więc prędzej, czy później się zakończy, a ja z pewnością nie zaprzestanę pomagać innym.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska