18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta dzielna Wiktoria z połową serduszka

Redakcja
Wiktoria z mamą i tatą
Wiktoria z mamą i tatą Andrzej Banaś
Wiktoria urodziła się z połową serduszka. Lekarze nie dawali jej wielkich szans na przeżycie. Dziś wesoło biega i dokazuje - pisze Katarzyna Janiszewska.

Czytaj także: Trzy odważne kobiety pomogły schwytać zboczeńca

Żeby nie wychowywała się sama, rodzice postanowili wziąć pieska. Czarny labrador Czander zamieszkał u nich kilka tygodni temu. Wiktoria go uwielbia, są nierozłączni. Już zaplanowała, że wezmą kolejne dwa psy - tym razem białe. Tak, aby każdy miał swojego.

- Ja będę z nimi chodziła na spacery - zapewnia rezolutnie 3,5-letnia Wiktoria. - Jakie oni tu gonitwy urządzają - dodaje jej mama, Justyna Rembiasz. - Tarzają się po ziemi, Wiktoria się na nim kładzie, łapie za szyję, normalnie zapasy. Ten pies jakby mógł, toby jej oddał - śmieje się.
A jeszcze nie tak dawno życie Wiktorii wisiało na włosku.

Urodziła się z bardzo poważną wadą serca. - W 21. tygodniu ciąży zrobiłam badanie USG - opowiada Justyna. - Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy lekarz zaczął badać serce. Powiedział, że nie widzi lewej komory. Wieczorem usiadła przed komputerem. Chciała sprawdzić, co to jest HLHS. - Zobaczyłam piątkę noworodków, wszystkie z blizną na klatce piersiowej - wspomina. - Wyczytałam, że konieczna jest interwencja kardiochirurgiczna natychmiast po urodzeniu, bo inaczej dziecko umiera. Że potrzebne są trzy takie operacje. Byłam przerażona, przepłakałam całą noc.

Lekarze sugerowali, aby zastanowiła się, czy chce urodzić. Operacja jest bardzo skomplikowana - powtarzali - i może się nie udać. A jeśli się uda, nie wiadomo, czy dziecko będzie się normalnie rozwijać. Z mężem postanowili, że będą walczyć.

70 tys. euro - tyle musieli zebrać, żeby lecieć do Monachium, do prof. Edwarda Malca, światowej sławy kardiochirurga. Oszczędzali na wszystkim. Nie kupowali nic, poza jedzeniem. Odwołali zaplanowany na sierpień ślub i wesele. Wiktoria urodziła się 26 lutego 2008 r. o godz. 23.15. Operację wyznaczono na pięć dni później.

Kiedy spotkałyśmy się rok temu, Wiktoria była po trzecim, udanym zabiegu. Właśnie szła do przedszkola. Przez ten czas dojrzała, zrobiła się samodzielna. Bawi się z innymi dziećmi, wymieniają się zabawkami. Poznała już kolory, potrafi je wszystkie wymienić: zdecydowanie najbardziej lubi zielony. Nie lubi za to brudnych pierogów (znaczy, z mięsem). - Lubię z serkiem - mówi. - Frytki no, smakują mi. A chłopaki lubią ziemniaczki, co nie?

Problemów z apetytem Wiktoria nie ma. W przedszkolu podnosi rączkę i mówi: poproszę dokładkę zupy.
Ostatnio odkryła w sobie nową pasję. Taneczną. Tańczy przed lustrem, do telewizora. Uwielbia teledyski Beyonce, z gracją powtarza ruchy, jakie wykonuje artystka. Aby więc swoje zainteresowania mogła rozwijać, rodzice zapisali ją na kurs tańca.

Bardzo dbają o to, by miała normalne dzieciństwo. Nie próbują na każdym kroku przypominać o chorobie. Nie trzymają pod kloszem. Nie izolują od dzieci, musi normalnie się rozwijać.
- Traktujemy ją, jakby była zdrowa - zapewnia Justyna. - Nie ma taryfy ulgowej, że pozwalamy jej na wszystko, bo miała operowane serduszko. Za złe zachowanie zwracam jej uwagę. Mogę kiedyś mieć z tego powodu wyrzuty sumienia… Ale przecież nie zakładam, że ją stracę za dwa lata. Wierzę, że będę ją miała zawsze.

Mąż zrobił kwalifikowany kurs pierwszej pomocy, ona zna jego podstawy. Tak na wszelki wypadek. Czują się bezpieczniejsi, w razie czego, gdyby nagle trzeba było jechać do szpitala.
Starają się Wiktorię hartować. W wietrzne, deszczowe dni zakładają gumiaki, peleryny, biorą parasol i idą na spacer.

- Nie biegnę do przychodni z pierwszym lepszym katarem, bo po co ją prowadzić w siedlisko bakterii - mówi Justyna. - Panika jest najgorszym doradcą. W styczniu Wiktoria była na kontroli. Lekarze zrobili jej echo serca, sprawdzali przewężenia, niedomykalności, pracę prawej komory, która teraz odpowiada za wszystko i pompuje całą krew. Badania wyszły dobrze, serce pracuje rytmicznie, wszystko jest bez zmian.

Dziewczynka nie pamięta operacji, nie ma urazu do lekarzy i szpitali. Wie za to, gdzie ma serduszko, że ono bije i że lekarze je naprawiali. A teraz, żeby znów się nie popsuło, musi codziennie rano zażyć aspirynę.

Kiedy dorośnie, zapyta pewnie: czemu to ją dotknęła choroba? - Powiem jej wtedy, że tak po prostu jest - mówi mama Wiktorii. - Niektóre osoby rodzą się niepełnosprawne, czasem coś pójdzie nie tak. I teraz tak się stało. Ale to niczyja wina. I jakoś z tym sobie poradzimy. Plan na najbliższy czas, to nauka jazdy na rowerze. Na razie Wiktoria zdecydowanie woli hulajnogę. Pedałowanie jej nie idzie. Później basen: dmuchane kółko trzeba zamienić na rękawki. I tak dalej, i tak dalej…

Wybieramy najpiękniejszą kandydatkę do Sejmu z Małopolski [ZDJĘCIA]. Zdecyduj, kto powinien wygrać!

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska