Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Pawłowski: Liczyliśmy na więcej. Jedyne pocieszenie, to że ruszyliśmy po porażkach

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Trener Wisły Kraków Tadeusz Pawłowski nie był do końca zadowolony z remisu z Górnikiem Łęczna, choć jednocześnie przyznał, że pocieszeniem jest fakt, że drużyna przerwała serię porażek.

Autor: Bartosz Karcz

– Uważam, że zaczęliśmy dobrze, bo po akcjach skrzydłami i dośrodkowaniach mieliśmy szansę na bramki – mówi Tadeusz Pawłowski. – Objęliśmy prowadzenie dosyć szybko, bo chyba około 19 minuty. Później za mało utrzymywaliśmy się przy piłce, za szybko ją traciliśmy. W przerwie mówiliśmy o tym. Chciałem, żeby przez środek pola gra była płynniejsza, żeby przez utrzymywanie się przy piłce, przez kontry, czy dobre rozegranie ten wynik podwyższyć. Niestety, nie udało nam się to. Troszeczkę się wkradło nerwowości. Popełniliśmy prostu błąd. W tej sytuacji, w której zawodnik Łęcznej centrował z prawej strony, mieliśmy sytuację dwa na jeden. Tam było za daleko, tam nie było agresywnie. Witalij Bałaszow też nie wrócił, nie domknął i było 1:1. Później było trochę nerwowości. Myślę, że Zdenek Ondrasek też zachował się za nerwowo. Koniecznie chciał zdobyć bramkę. Tam zawsze brakuje centymetra czy dwóch dokładności. Niestety, jest tylko punkt. Liczyliśmy na więcej. Jedyne pocieszenie, to że ruszyliśmy po tych porażkach. Chciałbym, żeby faktycznie był to marsz w górę tabeli.

Dziennikarze pytali trenera Wisły, czy nie ustawił drużyny zbyt asekuracyjnie, z dwoma defensywnymi pomocnikami, przez co napastnicy nie dostawali podań z drugiej linii. – Jeśli gramy dwoma napastnikami, to dwaj zawodnicy środka pola powinni być piłkarze, którzy dają sobie radę, których silną stroną jest defensywa – tłumaczy Pawłowski. – Cały czas musieliśmy zachować jeszcze jedną zmianę, bo nie było wiadomo, czy Paweł Brożek wytrzyma do końca. W momencie, gdy zmieniałem Cywkę, to on miał bardzo udane momenty. Nie szukałbym tutaj problemów, bo gdybym wstawił zawodnika ofensywnego, to byłoby odwrotne pytanie. Bramka padła z boku, po dośrodkowaniu. Tam trzeba było nie dopuścić do centry. Tam był przede wszystkim Rafał Pietrzak i Bałaszow.

I właśnie na temat Ukraińca padło kolejne pytanie. Tak się bowiem złożyło, że z jego strony Górnik już wcześniej, zanim strzelił bramkę, przeprowadził dwie bardzo groźne akcje. – Dlatego chcieliśmy zmienić Bałaszowa – przyznał Pawłowski. – Z jego strony wchodził nam zawodnik. Nie zdążyliśmy jednak zrobić zmiany.

Padło również pytanie o stan zdrowia Wilde-Donaldia Guerriera, który boisko opuścił na noszach, a później został odwieziony do szpitala. – Jest w szpitalu na badaniach, a z tego, co wiemy jest w porządku – uspokajał Pawłowski. – Być może będzie musiał zostać na noc i zrobić dokładniejsze badania. Na początku to bardzo nieładnie wyglądało, bo przeciwnik spadł mu kolanem na splot. Myślę, że było to bardzo bolesne. Z pierwszych obserwacji doktora wynika jednak, że wszystko jest w porządku.

W meczu z Górnikiem Łęczna żółte kartki dostali Arkadiusz Głowacki i Richard Guzmics. W obu przypadkach są to ósme kartki w tym sezonie, co oznacza, że dwójki podstawowych stoperów Wisły zabraknie w kolejnym, niezwykle ważnym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
– Już jutro będziemy się nad tym zastanawiać – odpowiedział Tadeusz Pawłowski na pytanie, kim będzie chciał zastąpić tę dwójkę. – Już jutro jest trening. Do Podbeskidzia trenujemy codziennie, bo nie ma czasu na pauzę. Jutro będziemy szukać rozwiązań. Myślę, że postawimy na Sadloka, może Urygę. Będziemy to przygotowywać, żeby w grach na treningu sprawdzić tę koncepcję. Do czwartku, piątku wszystko nam się wykrystalizuje i ustalimy, kto ma grać.

W przypadku Urygi zachodzi jednak obawa, czy poradzi sobie na środku obrony, skoro w dwóch ostatnich meczach bramki dla rywali strzelali akurat piłkarze, których przy dośrodkowaniach pilnował akurat ten zawodnik. – Problem jest, że Alan nie wyczuwa dystansu – przyznał Pawłowski. – Jest zawsze spóźniony. Tłumaczyłem mu, że gdy nasz bramkarz wybija „piątkę” to on jest od tego, żeby wygrywał pojedynki w powietrzu i to on ma przedłużać podanie. On tymczasem stoi pod naszą bramką. Rozmawiałem z nim po meczu i mówiłem mu, że musi się jeszcze dużo, dużo uczyć.

Na koniec konferencji padło pytanie, czy wobec sytuacji w tabeli Pawłowski nadal podtrzymuje opinię, że drużyna walczy o pierwszą ósemkę? – Nie, nic się nie zmienia. Dalej jest płytko w tabeli. Mamy duży handicap, bo mamy dodatni bilans bramkowy. Przy dwóch zwycięstwach na pewno parę miejsc pójdziemy w górę. Tylko już nie można czekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska