Śledczy z tarnowskiej prokuratury przyznają, że jeszcze nigdy nie spotkali się z podobną sprawą.
- W prokuraturze często mamy do czynienia z wyłudzeniami kredytów, bo zajmują się tym nawet grupy przestępcze, które w tym celu fałszują dokumentację. Ale żeby sam dyrektor banku był w coś takiego zamieszany jeszcze się nigdy z tym nie spotkałem - przyznaje Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Wyłudzał kredyty i pożyczał pieniądze od znajomych
Przestępcza działalność dyrektora podtarnowskiego banku została ujawniona wiosną 2019 roku. Centrala Banku Spółdzielczego zwróciła bowiem uwagę na zaciągnięty kredyt na dane osoby, która zgubiła dużo wcześniej dowód osobisty. Kontrola w oddziale wykazała, że dyrektor placówki może być zamieszany w dużo więcej podobnych sytuacji i złożono zawiadomienie do prokuratury.
Śledczy odkryli, że Marek K. przez blisko trzy lata pełniąc funkcje dyrektora banku zaciągał, bez wiedzy klientów kredyty gotówkowe. Skala oszustw okazała się ogromna. Prokuratura zarzuciła mu w sumie 89 przestępstw w tym 60 dotyczących wyłudzeń kredytów na kwotę 1,3 mln zł.
Śledczy udowodnili również, że oprócz wyłudzeń kilka razy przelał z kont klientów banku na swój rachunek w sumie 55 tysięcy złotych. Pożyczał także pieniądze u swoich znajomych. W sumie przez kilka lat zadłużył się u nich na 600 tysięcy złotych.
Chciał pomóc chorej na raka kobiecie?
Co dyrektor robił z pozyskanymi w sposób nielegalnie pieniędzmi? Jego wyjaśnienie zupełnie zaskoczyły śledczych. Marek K. przyznał się do winy, ale twierdził, że pieniądze przeznaczał na leczenie chorej na raka kobiety.
- Bogdan W., który był jednym z klientów banku miał się mu zwierzyć, że ma chorą na raka żonę i nie ma pieniędzy na jej leczenie. Postanowił więc, że mu pomoże - zaznacza prokurator Sienicki.
Bogdan W. początkowo przyznawał się, że przyjął od Marka K. tylko niewielką sumę pieniędzy pochodzącą z zaciągniętych kredytów. Jednak dyrektor banku przedstawił śledczym kilkadziesiąt pokwitowań odbioru gotówki i biegły grafolog potwierdził, że podpisany jest na nich Bogdan W.
Dodatkowo śledczy ustalili, że sam Bogdan W. pomógł Markowi K. zaciągnąć kilkadziesiąt kredytów na swoją żonę, syna, siostrę i innych członków rodziny.
Dyrektor podtarnowskiego banku miał kilkoro pomocników
W proceder wyłudzania kredytów były zamieszane również inne osoby. Wśród nich znajdowała się Maria H., pracownica banku, którym kierował Marek K. Pomagała mu w kompletowaniu dokumentacji potrzebnych do uzyskania kredytu i podrabiała podpisy.
Dyrektorowi banku pomagali także Zbigniew K. oraz jego syn Konrad, którzy pochodzą z powiatu gorlickiego. Ich zadaniem było dostarczanie Markowi K. fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu i osiąganych zarobkach.
- Podczas przeszukania ich miejsca zamieszkania znaleziono podrobione pieczątki różnych firm a także kserokopie dowodów osobistych różnych osób - zaznacza rzecznik tarnowskiej prokuratury.
Działalność Marka K. przez kilka lat nie wzbudzała wątpliwości centrali banku, bo wcześniej zaciągnięte kredyty spłacał kolejnymi. Na samą obsługę kredytów przeznaczył w sumie 300 tys. zł.
Poważne zarzuty i groźba surowej kary
Marek K. oraz pozostali podejrzani usłyszeli zarzuty wyłudzenia, kradzieży oraz podrabiania podpisów i dokumentów. Wszystkim grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Będą odpowiadać z wolnej stopy.
- Kraków sprzed niemal stu lat na kolorowych zdjęciach!
- Kolejny słynny sklep wycofuje się z Polski! Jest ich coraz więcej [GALERIA]
- Nowy sklep internetowy Magdy Gessler. Ceny zwalają z nóg. Flaczki za 50 złotych!
- Tropiki zaledwie dwie godziny drogi od Krakowa! [ZDJĘCIA]
- Mieszkania w Krakowie dla milionerów. Tak można mieszkać!
- Andrzej Duda jednym telefonem załatwił otwarcie stoków
