Autor: Robert Gąsiorek
Podróżujący z Tarnowa koleją są w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Poruszanie się po rozkopanym dworcu PKP nastręcza problemów osobom w pełni sił. Dla niepełnosprawnych to już prawdziwa droga przez mękę, obfitująca w pułapki.
Aby dostać się na perony, pasażerowie muszą pokonać najpierw kręte labirynty ścieżek między wykopami, a później mnóstwo schodów. Na peronach stoją wprawdzie nowiutkie windy, ale zamknięte na cztery spusty. - To jakiś absurd. Przecież one są tu już od półtora roku i zamiast ułatwiać życie, nie służą nikomu - oburza się Paweł Ciesielski. Tarnowianin zmuszony jest poruszać się na wózku inwalidzkim od dwóch lat.
Chcąc dostać się na peron, skazany jest na skorzystanie z tunelu. Tyle, że prowadzą do niego wyłącznie strome schody. - Jest ich tam kilkadziesiąt - wzdycha 48-latek.
To nie koniec problemów dla przykutych do wózka. Jeśli nie są w stanie o własnych siłach wsiąść do pociągu, muszą o tym fakcie uprzedzać odpowiednią komórkę spółki Przewozy Regionalne.
- Należy to zgłosić do dwóch dni przed planowanym odjazdem. Oni później powiadamiają jednostkę w Warszawie, której podlega ochrona dworcowa. Kontaktują się telefonicznie i wysyłają ochroniarzy, którzy pomagają nam wejść do pociągu - tłumaczy Seweryn Gierałt, przykuty do wózka od 25 lat.
Gdy trzy tygodnie temu razem z panem Pawłem wracał z Krakowa, system pomocy dla inwalidów zawiódł na całej linii. Mężczyźni, zgodnie z zasadami, zgłosili dwa dni wcześniej dokładny termin pojawienia się na dworcu w Tarnowie.
- Dzwonili do mnie dwa razy z potwierdzeniem, a do Pawła cztery razy - zaznacza Seweryn Gierałt.
Gdy jednak dojechali pociągiem do celu podróży, na peronie nie czekał na nich nikt, kto mógłby pomóc opuścić wagon.
- Spędziliśmy 10 minut w pociągu zanim ochroniarz z obsługą wagonów wysadzili nas na peron - opowiada 35-letni inwalida.
Ten incydent był jednak dopiero początkiem kłopotów. Aby wydostać się z peronów, panowie musieli pokonać zejście do podziemnego tunelu. Zbliżała się już godzina 22, a oni zostali uwięzieni na dworcu.
- Dopiero dzięki przychylności ochroniarza dworca udało się nam stamtąd wydostać. Wezwał grupę interwencyjną, która przeniosła nas przez wszystkie schody - opowiada pan Seweryn.
Przewozy Regionalne przekonują, że nie otrzymały tego dnia zgłoszenia dotyczącego asysty osobom niepełnosprawnym na tarnowskim dworcu.
- Przecież dzwonili do nas z potwierdzeniami. Mamy to na telefonach - odpowiadają mężczyźni.
Paweł Ciesielski przekonuje, że taka sytuacja przytrafiła się mu nie pierwszy już raz. Dwukrotnie zdarzyło się, że osoby, które go przenosiły po schodach, upuszczały wózek. - Nie mam do nich pretensji, bo każdemu może się ręka osunąć. Nie dochodziłoby jednak do takich sytuacji, gdyby windy były czynne - grzmi pan Paweł.
Według kolejarzy, windy zostaną uruchomione najwcześniej na przełomie czerwca i lipca.