Zapadły pierwsze wyroki w sprawie zmowy przetargowej przy budowie łącznika autostradowego od węzła w Krzyżu. W jej efekcie za drogę, której budowa powinna kosztować 14-15 mln zł, miasto zapłaciło w 2010 r. aż 40 mln.
14 osób zamieszanych w aferę przyznało się do winy i wnioskowało o dobrowolne poddanie się karze. Sąd zaakceptował takie rozwiązanie, wymierzył im kary pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywny.
Wyrok ogłoszono bez procesu. - W świetle wyjaśnień złożonych przez oskarżonych, okoliczności popełnienia czynów nie budzą wątpliwości - mówi Aleksandra Sołtysińska- Łaszczyca, przewodnicząca składu orzekającego.
Wśród skruszonych są osoby, których zeznania przyczyniły się do ujawnienia zmowy. Cały jej mechanizm dokładnie wyjaśnił śledczym Grzegorz M. - jeden z byłych dyrektorów firmy Strabag, stojącej na czele konsorcjum, które wybudowało tarnowski łącznik.
W rewanżu sąd zastosował wobec byłego szefa krakowskiego oddziału Strabag nadzwyczajne złagodzenie kary. Usłyszał on wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Ma też zapłacić 108 tys. zł grzywny.
- To nie jest jakaś „łaska”, ale przewidziana w prawie karnym instytucja, z której sąd może w wyjątkowych sytuacjach korzystać. Zeznania tego człowieka pozwoliły prokuraturze dotrzeć do wielu istotnych szczegółów, które rzuciły zupełnie nowe światło na tę bulwersującą sprawę - wyjaśnia Włodzimierz Krzywicki, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
Na wyroki czeka jeszcze 9 oskarżonych (w tym kilku tarnowskich urzędników), którzy nie przyznają się do winy oraz dwóch kolejnych (m.in. były prezes firmy Poldim), których sprawy wyłączono ze względu na zły stan ich zdrowia.
- Procesy rozpoczną się po tym, jak uprawomocni się wydany właśnie wyrok - zaznacza prokurator Krzywicki.
Rozstrzygnięcie sądu potwierdziło, że w Tarnowie doszło do zmowy przetargowej i stanowić może koronny argument w staraniach miasta o odzyskanie 26 mln zł, które przepłaciło za budowę łącznika. Dodatkowo domaga się ono przed sądem od firmy Strabag jeszcze 13 mln zł (tyle wynosiła unijna dotacja, którą Tarnów dobrowolnie zwrócił w ub.r. do urzędu marszałkowskiego).
Gdyby miasto w porę tego nie uczyniło, musiałoby zwracać do Brukseli znacznie większe pieniądze w przypadku udowodnienia przestępstwa przed obliczem Temidy.
- Przedstawiciele firmy proponowali ugodę, ale oferowali niższą kwotę niż ta, którą chcemy od nich odzyskać. Interesuje nas wyłącznie pełna pula blisko 40 milionów złotych - mówi Roman Ciepiela, prezydent Tarnowa.
Strabag wyjaśnia, że byli dyrektorzy działali we własnym interesie, niezgodnie z zasadami spółki i zostali zwolnieni dyscyplinarnie.