Rekordowa liczba 424 tarnowian kandyduje w wyborach do rad osiedli w mieście. Na listach nie brakuje znanych lekarzy, przedsiębiorców i urzędników. W oko wpadają również nazwiska byłych radnych miejskich. Po tym, jak nie udało im się dostać do samorządu obecnej kadencji, chcą „odrodzić się” szczebel niżej.
Ryszard Żądło w latach 2006-2010 był liczącym się politykiem lokalnej PO, a także przewodniczącym Rady Miejskiej w Tarnowie. Od tamtej pory dwukrotnie, bezskutecznie próbował zdobyć w niej mandat. Teraz chce działać w radzie osiedla Starówka.
- Zgłosiłem swoją kandydaturę, aby zmobilizować mój elektorat, żeby ludzie poszli do tych mało popularnych dotąd w Tarnowie wyborów. Nieważne, czy zagłosują na mnie, chodzi o przekroczenie progu frekwencji, który będzie gwarantował, że Starówka wreszcie zyska swoją radę osiedla. W ostatnich latach to się nie udawało - mówi.
O 15 mandatów na Starówce rywalizować będą 32 osoby. Wśród nich m.in. były radny miejski z SLD Ryszard Lis, prezes CenterMedu Andrzej Witek, czy Jacek Litwin, jeden z liderów komitetu „Tarnów od nowa”, któremu nie udało się wprowadzić swoich ludzi do rady miasta jesienią 2014 r. Dziś jest szefem miejskich struktur KOD.
- Główne założenia naszego programu wyborczego chcemy teraz wdrożyć na poziomie rad osiedli. Miastem rządzą układy polityczne, trzeba z tym wreszcie skończyć i zacząć dobre zmiany oddolnie - twierdzi Litwin.
Najwięcej, bo aż 64 osoby, chce dostać się do rady osiedla Piaskówka, które nie miało jej przez ostatnie osiem lat.
- Teraz powinno się udać. Wystarczy, że do urn pójdzie każdy kandydat i członkowie ich rodzin. To osiedle zasługuje, aby mieć swoich przedstawicieli - przekonuje Tomasz Kapturkiewcz, kandydujący w wyborach dyrektor Tarnowskiego Centrum Kultury.
17 chętnych rywalizować chce o 15 mandatów w radzie osiedla Koszyce. - Większość kandydatów stanowią osoby, które do tej pory zasiadały w tym gremium - przyznaje Tadeusz Mazur, przewodniczący osiedla, były radny miejski i kandydat na prezydenta Tarnowa. Jak wyjaśnia, praca radnego osiedlowego jest praktycznie w stu procentach społeczna. Nie ma co liczyć na diety, jakie inkasują miejscy rajcy, a często wręcz trzeba dokładać z własnego portfela.
- Miasto reklamowało, że rady będą mieć teraz do podziału 3,5 miliona złotych. Chodzi o pieniądze, które można przeznaczyć na różne inicjatywy na osiedlach. Niektórzy być może mylnie to zrozumieli, że te pieniądze trafią bezpośrednio między radnych i dlatego tych kandydatów jest aż tylu - śmieje się Mazur.
Magistrat nie kryje zadowolenia z rekordowego zainteresowania wyborami. Tłumaczą to szeroko zakrojoną kampanią informacyjną i dotychczasowymi edycjami budżetu obywatelskiego. Wśród kandydatów jest bowiem sporo osób, które stały za wieloma zgłaszanymi do tej pory projektami, a teraz postanowiły pójść w swojej aktywności o krok dalej.
Głosowanie 3 kwietnia
Wybory do rad osiedli odbędą się 3 kwietnia. Głosować będzie można w osiedlowych lokalach komisji wyborczych od godz. 8 do 20.
Aby rada powstała, frekwencja musi być wyższa niż 1 procent uprawnionych do głosowania. W poprzednich wyborach wynosiła 3 proc. Próg frekwencyjny przekroczono wówczas w 10 osiedlach. Na Grabówce, wybory w ogóle się nie odbyły, gdyż nie zgłosiła się wymagana liczba kandydatów.
W tym roku kandydatów w każdym z osiedli jest wystarczająco dużo, aby zorganizować wybory.
Rady osiedli mogą zabierać głos w sprawach najważniejszych dla mieszkańców konkretnej ulicy czy bloku. Mają wpływ na wydawanie części pieniędzy z budżetu miasta (w tym roku będzie to blisko 3,5 mln zł, o ponad 2 mln więcej niż w 2015). Rady mają swoje statuty. W większości przypadków jej członkowie obradują przynajmniej raz na kwartał.