Zamiast na tymczasowym rondzie u zbiegu Słonecznej i Starodąbrowskiej, rowerzyści manifestowali tym razem na rondzie na ul. Klikowskiej. Grupka ponad 20 osób przeprowadzała swoje rowery przez przejścia dla pieszych. Protestujących było zbyt mało, by sparaliżować ruch w tym miejscu. Po około 10 minutach było po wszystkim.
Tym razem obyło się bez nerwowego trąbienia klaksonami przez kierowców. Ale piątkowe protesty zaczynają ich irytować.
- Komu oni chcą na złość robić? Zwykłym ludziom? - mówił Adrian Kozłowski, czekający na przejazd przez rondo.
Mirosław Bieniasz, jeden z organizatorów protestów, przyznaje, że z powodu ostatnich akcji ucierpieć może wśród zmotoryzowanych wizerunek rowerzystów. - Ale blokady były jedynym sposobem, żeby zwrócić uwagę na problemy rowerzystów w mieście - mówi.
To się udało, ale na zakopanie topora wojennego między magistratem a cyklistami się nie zanosi. Urzędnicy w odpowiedzi na postulaty rowerzystów deklarują odnowienie oznakowania ścieżek, sukcesywną likwidację zbyt wysokich krawężników na przejazdach i wzmożony nadzór nad utrzymaniem czystości ścieżek.
- Chcielibyśmy poznać jakieś konkretne terminy, a nie ogólniki - komentują rowerzyści. Różnice stanowisk dotyczą choćby ciągów pieszo-rowerowych. Na niektórych zarówno piesi jak i rowerzyści mogą się poruszać po całej szerokości.
U jednych i u drugich wywołuje to poczucie dyskomfortu. Tu, według drogowców, przeszkodą we wprowadzeniu przejrzystego podziału jest zbyt mała szerokość ścieżek. Osobnym problemem jest wyznaczanie przejazdów dla rowerzystów na skrzyżowaniach.
Na razie protestujący prawdopodobnie zrezygnują z kolejnych blokad.
- Zastanowimy się, co zrobić. Może następnym razem pojawimy się na sesji rady miasta - mówi Mirosław Bieniasz.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu