Wozy przez cztery dni będą krążyć po regionie odwiedzając miejsca, gdzie w czasie wojny zginęło najwięcej Romów - m.in. Szczurową, Bielczę, Żabno i Borzęcin.
Ideą taborowego wędrowania nie jest jednak tylko i wyłącznie żałobna pielgrzymka. Jak mówi cyganolog Adam Bartosz - jeden z pomysłodawców Taboru - "pamięć Romów" zawarta w nazwie tej imprezy ma wiele znaczeń: pamięć zamordowanych, ale także pamięć o wolnym wędrownym życiu, które władze komunistyczne przerwały nagle w 1964 roku, pamięć o zwyczajach i kulturze romskiej, pamięć, że ta społeczność była i pozostaje częścią etnicznej barwy naszego kraju.
Pierwszy Tabor, w 1996 roku, składał się z dwóch wozów i ośmiu osób. W obecnym, dziesiątym już z kolei, jedzie pięć wozów i kilkadziesiąt osób, w tym spora grupa Romów z zagranicy. Podróż umila im kapela z Rumunii.
Każdy taborowy dzień zaczyna się tak naprawdę późnym wieczorem, od rozbicia obozu i rozpalenia ogniska, wokół którego do białego rana trwa zabawa i tańce, ale też niekończące się rozmowy i wspominki przy świetle księżyca. - Dla młodych to nieraz pierwsza okazja zasmakowania namiastki życia taborowego, dla starych - jego przypomnienie - dodaje Adam Andrasz, jeden z wójtów Taboru. Do wędrówki przyłączyć się może każdy i wielu tak robi.