- Córka uczestniczyła w wypadku samochodowym. Spędziłam z nią w szpitalu jakieś dziesięć godzin. Wieczorem wsiadłam w samochód, żeby wrócić do domu. Wtedy zaczął się ciąg dalszy koszmarnego dnia - relacjonuje Barbara Zych. Mieszkanka Lusławic podjechała pod szlaban, mając do zapłaty 18 złotych.
- Włożyłam do automatu 20 złotych, ale ten nie wydał mi reszty. Powiedziałam sobie "pal licho te dwa złote". Ale to był dopiero początek kuriozalnej sytuacji. Wydrukowano mi zupełnie inny bilet, z którym nie mogłam wyjechać z parkingu - dodaje oburzona kobieta. Straciła dodatkową godzinę, zanim udało jej się opuścić przyszpitalny parking. - Pomógł mi ochroniarz, ale wcześniej spisano moje dane osobowe. Będą sprawdzać w monitoringu czy rzeczywiście zapłaciłam. Mam nadzieję, że zwrócą mi pieniądze. Z tych wszystkich nerwów jeszcze się przewróciłam - relacjonuje Barbara Zych. Zbulwersowanych jest znacznie więcej.
- Byłem tam w piątek wieczorem. Automat cały czas oszukiwał ludzi. Nie mogliśmy wyjechać z parkingu. Za co tu płacić?! - oburza się kolejny Czytelnik.
Przedstawiciele szpitala zapewniają, że kłopoty niebawem się skończą. - Problem zgłoszo-no firmie, która zamontowała system. Poszkodowani mogą liczyć na zwrot kosztów. W przypadku kłopotów, do dyspozycji użytkowników parkingów jest ochrona - mówi Damian Mika, rzecznik prasowy szpitala.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+