Światła stoją przy skrzyżowaniu już ponad cztery lata, ale dotąd były praktycznie nieużywane. Powód? Wraz z ich uruchomieniem, za każdym razem, korki na jednej z najbardziej zatłoczonych na co dzień arterii Tarnowa rosły w oczach.
Zobacz także: Tłumy w tarnowskiej skarbówce!
- Ustawienie samych świateł nie rozwiązuje problemu. Potrzebna jest szersza zmiana organizacji ruchu i przejrzyste wyznaczenie lewoskrętów konkretnie na tym skrzyżowaniu, aby samochody nie blokowały się wzajemnie - mówi Andrzej Mikuta, kierownik organizacji ruchu w Tarnowskim Zarządzie Dróg Miejskich.
Przygotowania do ponownego uruchomienia sygnalizatorów (sprezentowała je miastu Karpacka Spółka Gazownictwa, aby przy ich pomocy ułatwić swoim klientom dojazd do siedziby firmy) już się rozpoczęły. Poza ustawionymi cztery lata temu sygnalizatorami, dodatkowe światła - dla skręcających w bok - zawisły także na masywnym wysięgniku nad ulicą Narutowicza.
Warunkiem koniecznym do uruchomienie świateł - jak zaznaczają w TZDM-ie - jest wymalowanie nowych linii na ułożonym w ub. roku asfalcie, zgodnie z którymi kierowcy mają zajmować odpowiednie pasy ruchu na skrzyżowaniu. Do tego potrzebna jest jednak temperatura powyżej 10 stopni Celsjusza.
Zagłosuj na Najbardziej Wpływową Kobietę Małopolski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nowe fakty w sprawie śmierci Urszuli Olszowwskiej
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy