18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Zaostrza się spór o Marcinkę

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Nie widać końca finansowego sporu między miastem, a Sanguszkami o prawo do ponad 5-hektarowej działki na Górze św. Marcina. W efekcie nie ma kto zabezpieczyć ruin zamku, które stwarzają zagrożenie dla licznie odwiedzających to miejsce tarnowian i turystów.

Książę Paweł Sanguszko z mamą Klaudią byli w Polsce w ubiegłym tygodniu. Odwiedzili m.in. Kraków, aby załatwić ważne rodzinne sprawy, ale do Tarnowa nie dotarli. Kilka miesięcy temu do skutku nie doszło planowane spotkanie spadkobiercy rodu Sanguszków z prezydentem miasta Ryszardem Ś., gdyż ten trafił do aresztu.

Oddadzą, ale nie za darmo

- Nasze stanowisko nie zmieniło się od 2007 r. Książę nadal chce polubownie rozwiązać tę sprawę. Przekaże miastu prawo do wszystkich trzech działek na Górze św. Marcina, ale za jedną trzecią ich wartości - mówi Aleksander Ostrowski, pełnomocnik rodziny Sanguszków w Tarnowie. Wstępna, szacunkowa wycena terenu, o który toczy się spór to 3 mln złotych. Czyli miasto miałoby zapłacić za prawo do niego ok. 1 mln złotych.

- Dlaczego mamy płacić komuś za coś, co na mocy reformy rolnej stało się własnością Skarbu Państwa. Na to są dokumenty i staramy się to udowodnić przed sądem - mówi Grzegorz Szczerba, radca prawny magistratu.

Miasto, jak przekonuje, chce porozumieć się w tej sprawie z Sanguszkami, ponieważ - jak przyznaje - dalsze procesowanie się może ciągnąć się jeszcze przez wiele, wiele lat.

- W efekcie, kiedy sprawa się zakończy, to nie będzie czego już ratować, bo z zamku nie zostaną nawet ruiny - zauważa Ewa Kropiowska, prezes stow. Zamek Tarnowski. W ubiegłym roku pojawiła się propozycja, aby to stowarzyszenie wzięło na siebie wykonanie projektu renowacji pozostałości zamku i zabiegało o ewentualne dotacje na ten cel.
- Prezydent miał rozmawiać o tym z księciem, ale ponieważ do spotkania ostatecznie nie doszło, żadne wiążące decyzje nie zapadły. Sprawa, jak stała, tak stoi nadal w martwym punkcie - dodaje Kropiowska.

Nie ma właściciela?

Z inicjatywy konserwatora zabytków na zamkowym wzgórzu odbyły się w ubiegłym roku dwie kontrole. Po obydwu skierowane zostały do pełnomocnika rodziny Sanguszków wezwania do odpowiedniego zabezpieczenia ruin, ewentualnie do ustawienia przy nich tablicy z ostrzeżeniem o groźbie ich zawalenia się.

- Moje pisma w tej sprawie są jak przysłowiowe rzucanie grochem o ścianę. Nie ma żadnej reakcji - tłumaczy Andrzej Cetera, dyrektor służby ochrony zabytków w Tarnowie.

- To nie nasze zmartwienie. Jesteśmy w trakcie sprzedaży działki prywatnemu deweloperowi i to w jego gestii powinno być zabezpieczenie ruin - odpowiada Ostrowski.

- Ale w księgach wieczystych, co jest dla mnie informacją wiążącą w sprawie ustalenia właściciela zamkowego wzgórza, wciąż figurują Sanguszkowie - twierdzi Cetera.

- Bo ze względu na trwające procesy sądowe, transakcja nie została dotąd sfinalizowana, a w związku z tym odpowiednich zmian w księgach dotąd nie naniesiono - kwituje Ostrowski.

Upominają się o podatki

W ślad za tym, że na wzgórzu zamkowym nie są prowadzone żadne prace zabezpieczające, miasto kilka tygodni temu skierowało do pełnomocnika rodziny Sanguszków pismo, w którym sugeruje, że właściciele wzgórza będą musieli zapłacić zaległy podatek od nieruchomości. Nieoficjalnie mówi się o kwocie nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

- Tereny, na których znajdują się obiekty wpisane do rejestru zabytków, są wprawdzie zwolnione z tego obowiązku, ale pod warunkiem, że właściciele dbają o nie. Tutaj nie ma podstaw do takich zwolnień, bo każdy widzi, jak te ruiny wyglądają, że nic się tam nie dzieje - twierdzi Grzegorz Szczerba.

- To kolejna próba szantażu ze strony miasta. I gdzie tu dobra wola porozumienia - mówi Aleksander Ostrowski. - Ruiny to też zabytek. Sprawdzaliśmy to przez prawnika. Zwolnienia od podatku, jak najbardziej się należą - dodaje.

Spór trwa już sześć lat

To, że Sanguszkowie sprzedali trzy działki na Górze św. Marcina, m.in. tę z ruinami zamku, nieznanej spółce, wyszło na jaw w 2008 roku. Miasto postanowiło w sądzie podważyć transakcję sprzedaży, twierdząc że teren "Marcinki" od kilkudziesięciu lat należał do niego, a nie do Sanguszków. Dwa lata później Sąd Rejonowy w Tarnowie zawiesił postępowanie w tej sprawie i czeka aż Małopolski Urząd Wojewódzki ustali, czy sporne działki wchodziły w skład nieruchomości ziemskiej, o której mówi dekret PKWN z 1944 r. o reformie rolnej .

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska