Skrzyknęło się ich może z dziesięciu. Z okolicy pościągali drewniane stemple i deski z palet. Potem pozbijali z nich kilkumetrowy podest, a przede wszystkim rampę. Rowerami zjeżdżają po niej w dół, prosto na usypaną z ziemi "hopkę".
- Zajęło nam to jakieś dwa tygodnie - mówi Piotrek, jeden z konstruktorów. - Jak ja byłem w ich wieku, to też się wymyślało różne rzeczy. Mógłby im ktoś fachowo pomóc. Żeby do jakiegoś nieszczęścia nie doszło - mówi pan Henryk, którego spotkaliśmy na osiedlu. W całej sprawie niepokoi właśnie bezpieczeństwo młodych rowerzystów. Radny Grzegorz Kądzielawski poprosił już prezydenta Tarnowa o zainstalowanie w tym miejscu atestowanych urządzeń dla wielbicieli rowerowych ewolucji
Zanim jego wniosek trafił na prezydenckie biurko, "Gazeta Krakowska" wsparła młodych rowerzystów. Po informacji od nas prezydent Ryszard Ścigała pojechał w teren, by obejrzeć dzieło nastolatków. - W pilnym trybie opracowany zostanie projekt bezpiecznego zagospodarowania tego miejsca - mówi Dorota Kunc-Pławecka, rzecznik prasowy prezydenta.
Gazeta sprawą zainteresowała też Rafała Sonika, prezesa Gemini Holdings, która buduje pobliską galerię handlową. Biznesmen, znany z zamiłowania do sportów ekstremalnych, uczestnik m.in. Rajdu Dakar, docenia wysiłek młodych ludzi i obiecuje im pomóc. - Jesteśmy otwarci na sugestie - obiecuje.
Dajmy młodym dobrze się bawić
Kilka lat temu mankamentem Tarnowa był niedostatek bezpiecznych placów zabaw.
W tej materii sytuacja jest już o niebo lepsza niż w połowie dekady. Stare i mało bezpieczne huśtawki i zjeżdżalnie poznikały, ich miejsce zajęły atestowane i estetyczne instalacje. W dużej mierze była to zasługa najmłodszych tarnowskich rajców - Grzegorza Kądzielawskiego i Jakuba Kwasnego. Teraz przyszła chyba pora na sprostanie oczekiwaniom nieco starszych dzieci. Tym bardziej, że amatorów ekstremalnej jazdy na rowerach, rolkach, czy deskach w mieście nie brakuje.