Nafta miała zamiar sprzedać ponad 50 proc. akcji tarnowskiej spółki (swoich oraz skarbu państwa). Finał procesu przedłużał się w nieskończoność.
- Podjęto decyzję o zakończeniu procesu bez rozstrzygnięcia - ogłosiła w końcu w czwartek po południu Nafta Polska. Szczegółów oferty PCC nikt nie ujawnia. Oficjele potwierdzają jednak, że nie tylko propozycja ceny za akcje odbiegała od oczekiwań sprzedających.
- W ofercie zabrakło także elementów pakietu inwestycyjnego - mówi Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu.
Waldemar, pracownik jednego z produkcyjnych wydziałów fabryki, żałuje iż do prywatyzacji nie doszło. Ale tej sprzed czterech lat.
- Wtedy miałbym dużą premię, gwarancję pracy, a i w firmę wpmompowane miały być wielkie pieniądze - mówi. Związkowcy z Azotów też nie rozdzierają szat z powodu prywatyzacyjnego niepowodzenia.
- Raczej wiele w sytuacji spółki ta sytuacja nie zmienia - uważa Andrzej Sikora, przewodniczący zakładowej "Solidarności". - Pracownicy prawdopodobnie niewiele tracą, bo inwestor na spotkaniu z przedstawicielami załogi zastrzegał, że na wiele w pakiecie socjalnym nie będzie sobie mógł pozwolić.
Nafta Polska i resort skarbu nie wykluczają kolejnej próby sprywatyzowania Azotów jeszcze w tym roku.
- Nie określałbym finału procesu mianem fiaska. - mówi Leszkiewicz. - Na tę firmę trzeba jednak mieć pomysł i idące w ślad za tym zobowiązania inwestycyjne.
4 lata temu oferta PCC była lepsza
PCC po raz drugi miał zamiar przejąć kontrolę nad Azotami. I po raz drugi skończyło się na niczym.
W opinii ekspertów w 2006 r. niemiecki koncern przedstawił ofertę, która w przypadku powtórzenia w tym roku, gwarantowałaby sprzedaż Azotów. Po pierwsze za pakiet kontrolny oferował wówczas ponad 365 mln zł. Inwestor zobowiązywał się wówczas do półmiliardowych inwstycji. Każdy pracownik miał też otrzymać 10 tys. zł premii i cieszyć się gwarancją zatrudnienia na 5 lat. Po zmianie rządu w kraju, ekipa PiS odrzuciła gotową już do podpisania umowę prywatyzacyjną.
