Izabela Wadas mieszka razem z synem na stromym wzniesieniu w centrum Jodłowej. Zerwane przez wiatr elementy dachu z jej domu wylądowały przede wszystkim na podwórkach i budynkach sąsiadów, uszkadzając m.in. ogrodzenia. Akcja ratownicza trwała ponad cztery godziny. Strażacy pomagali nie tylko uprzątnąć skutki nawałnicy, ale przede wszystkim zabezpieczali resztki dachu. Dziurę po zerwanych arkuszach załatali plandeką.
- Dach był nowy. Wymieniłam go niespełna dwa lata temu, bo poprzedni z eternitu zaczął już przeciekać. Kosztowało mnie to ponad 12 tysięcy złotych. Teraz nie wiem, skąd wezmę pieniądze na to, żeby to wszystko naprawić - mówi załamana kobieta. - Sąsiadka przyniosła mi leki na uspokojenie. Nie pomogły. Całą noc nie zmrużyłam oka. Tak bardzo to przeżywam - dodaje.
Pomoc Izabeli Wadas zadeklarował wczoraj wójt Jodłowej Robert Mucha. - Przekażemy jej 1000 złotych zapomogi oraz pomożemy w odbudowie dachu - zapewnia. Kobieta może liczyć również na odszkodowanie, gdyż budynek był ubezpieczony.
Gwałtowny podmuch wiatru, który przeszedł przez Jodłową ok. godz. 16 wyrządził w miejscowości więcej szkód. Powalił m.in. pokaźnego świerka, który upadając przygniótł dwa samochody zaparkowane obok delikatesów Centrum. Obydwa pojazdy należały do pracownic sklepu.
- Parkuję w tym miejscu od zawsze i nigdy nic złego mi się nie przytafiło. Popołudniu rzeczywiście mocno wiało, ale skąd mogłam przypuszczać, że świerk, osłonięty ze wszystkich stron budynkami, runie akurat na moje auto - mówi Aneta Kic.
Kobieta może mówić o dużym szczęściu, że w czasie wichury nie było jej w samochodzie. Wyrwane z korzeniami drzewo zmiażdżyło dach dokładnie nad fotelem kierowcy.
Wiatr powalił w Jodłowej jeszcze jedno drzewo, które przewracając się oparło się m.in. o linie energetyczne, odcinając od prądu i telefonu trzy domy.
W całym regionie szalejący od poniedziałku wiatr, którego podmuchy miejscami sięgały nawet 100 kilometrów na godzinę, wyrządził mnóstwo szkód. W samym Tarnowie strażacy usuwali z dróg cztery drzewa, które tamowały ruch m.in. na ul. Szujskiego, al. Tarnowskich, Wilsona i Warsztatowej. W tym ostatnim przypadku złamany konar wylądował na masce przejeżdżającej akurat drogą skody octavii. Podróżujący autem kierowca i pasażer wyszli z wypadku bez szwanku, ale najedli się mnóstwo strachu.
Prognozy mówią o kolejnych wietrznych dniach. - Gdy silnie wieje, a jesteśmy na zewnątrz, nie chowajmy się pod drzewami czy słupami linii energetycznych. Starajmy się nie parkować aut pod drzewami - apeluje Paweł Mazurek, rzecznik tarnowskiej straży.
Małgorzata Tomczuk,
synoptyk w Instytucie Metereologii i Gospodarki Wodnej.
- Wichury, które od kilku dni utrzymują się nad Polską są efektrozległego niżu nad Skandynawią, którego jeden z ośrodków znajduje się nad Bałtykiem. To jemu zawdzięczamy między innymi spadek temperatury. Wraz z wiatrem napływa do naszego kraju zimne i wilogotne powietrze aż z dalekiej Grenlandii. Do Małopolski dociera ono przez Niemcy. Wietrzna pogoda utrzyma się u nas jeszcze co najmniej do czwartku, ale wszystko wskazuje na to, że w święta nie mamy co liczyć na wzrost temperatury. Wiosna w kalendarzu wprawdzie już jest, ale zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.