https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tatry. 60-letniej kobiecie stanęło serce. TOPR zwiózł ją do szpitala

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Dramatyczna akcja ratunkowa w Dolinie Roztoki. U 60-letniej turystki, która wędrowała po szlaku, zatrzymały się funkcje życiowe. Na pomoc poleciał śmigłowiec ratunkowy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

- Zauważyli to inni ludzie na szlaku i nas wezwali. Nie wiadomo, co było przyczyną zatrzymania krążenia - mówi Krzysztof Długopolski, ratownik dyżurny TOPR.

Ratownicy na pokładzie śmigłowca przetransportowali kobietę do szpitala w Zakopanem. 60-latka w czasie drogi była cały czas reanimowana.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta

Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Maciek Pióro
Wczoraj schodząc szlakiem z doliny Pięciu Stawów, trafiłem na leżącą w kurzy wody kobietę. Było kila osób miedzy innymi mąż tej Pani. To stało się chwilę przede mną. Zapytanie kto umie podjąć masaż serca ? Czy wezwana jest pomoc ? Szybkie przegrupowanie kto co będzie robił i w kilkanaście sekund zrobiliśmy ocenę sytuacji i rozpoczęliśmy masaż serca, mąż tej Pani robił wdechy. Poprosiłem wolne osoby o masowanie całego ciała , stopy, uda tyłki dłonie, zaraz znaleźli się ochotnicy, chciałem żeby nie traciła temperatury i czuła, że mocno walczymy o nią .. mówiliśmy do Pani... Padał mocny deszcz, nie pomagał w działaniach. Powiedziałem do ludzi, że trzeba się szybko uczyć bo musimy dać radą do przyjazdu TOPR'u .. wiedząc dokładnie gdzie jesteśmy powiedziałam do ludzi , że musimy się przygotować nawet na półtorej godziny. Nie przypuszczałem że przylecą..... za względu na słabą pogodę. Akcja przerywaliśmy na chwilę celem oceny sytuacji, zaraz wracaliśmy z powrotem do masażu serca . Pani sama nie dawała rady... Odpowiedzialni za ściągnięcie pomocy .. nawet podali współrzędne geograficzne dla TOPRU. Po około 30 minutach ( to moja ocena czasu nie było czasu na sprawdzanie takich parametrów. ), usłyszeliśmy dźwięk Tatrzańskiej wspaniałej maszyny , poprosiłem wolne osoby żeby wyciągnęły latarki. Byliśmy w takim miejscu , że korony drzew nas zasłaniały .. nie było możliwości desantu nad nami. Ale widziałem, że 25 metrów dalej w dół szlaku jest zakręt i tam poprosiłem żeby pobiegli i dali znaki do ratowników, że to tu. Tak zrobili .. Chwilę później widziałem kontem oka, ogromny podmuch maszyny która wisiała nad samymi czubkami drzew,.... i pierwszy ratownik desantuje się, Przybiega da nas z podstawowym sprzętem . My robimy dalej swoje... masaż. Za chwilę było już ich Trzech. Dużo sprzętu ... Za chwilę zbiega Ratownik ze schroniska Pięciu Stawów z plecakiem ( apteczkę ). Walka Trwa ! W między czasie dojechali Ratownicy na pierwszym i na drugim kładzie. Pani została przygotowana do transportu i zabrana na pokład helikoptera i przewieziona do szpitala w Zakopane. Po zejściu na parking spotkałem męża tej Pani, Zamieniliśmy kilkanaście słów, wymieniliśmy się numerami telefonów ... Po kilku godzinach Pan zadzwonił do mnie, że niestety żona nie przeżyła. Opisałem tą sytuację żeby podziękować wszystkim co pomogli ! Ratownikom którzy robili co mogli ! Ludzie zawsze można coś zrobić .. jeśli nie umiesz masować to możesz pobiec z telefonem i kilkaset metrów niżej wezwać pomoc.. możesz poszukać bezpiecznego miejsca na desant ratowników blisko zdarzenia
Ps. moje przemyślenia po zdarzeniu.. miałem worek ratunkowy którym nakryliśmy Panią, Worek jest bardzo mocny i duży 210 cm x 95 cm .. można było go rozciąć i zrobić płachtę 190x 420cm.. kolejne wole osoby mogły naciągnąć na rogach powstało by prowizoryczne zadaszenie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska