Do bardzo niebezpiecznego wypadku doszło w czwartek 20 lutego w Tatrach. Kobieta, która ześlizgnęła się ze szczytu Kasprowego Wierchu i zjechała aż do Doliny Gąsienicowej doznała licznych obrażeń. Ma połamane żebra, obrażenia wewnętrzne, a także dostała ataku padaczki. Jak informują turyści wypadek był efektem ześlizgiwania się na pupie z samego szczytu Kasprowego Wierchu.
Bez raków, czy nawet raczków zdobywają szczyt Kasprowego
Kasprowy Wierch dzięki kolei linowej stał się bardzo łatwą do zdobycia górą w Tatrach. Wystarczy tylko wsiąść do kolejki i już po kilkunastu minutach jest się bez wysiłku na jednym z tatrzańskich szczytów.
Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z miejsca, w jakim się znajdują i z zagrożeń, jakie niesie ze sobą zwłaszcza zimą przebywanie w wyższych partiach Tatr. Turyści bardzo często Kasprowy Wierch traktują jak przedłużenie Krupówek. Świadczy o tym nie tylko zachowanie, ale także ubiór osób wjeżdżających w Tatry, który w żadnym stopniu nie przypomina stroju górskiego.
Będąc już przy górnej stacji kolei linowej, turyści mają do dyspozycji taras z widokiem na Dolinę Gąsienicową oraz widok na tatrzańskie szczyty. Jest także wybrukowany kamieniami trawers do Suchej Przełęczy, skąd rozpościera się widok na słowacką część Tatr.
Większość turystów będąc pod szczytem Kasprowego Wierchu postanawia zdobyć samą kopułę, gdzie stoi obserwatorium meteorologiczne IMGW. Niestety, robią to bez żadnego przygotowania i sprzętu. Ślizgając się na butach, zdobywają szczyt. Niestety, później trzeba jeszcze zejść, a droga w dół jest zdecydowanie trudniejsza. Cześć turystów decyduje się usiąść i zjechać na pupie.
Jak informują świadkowie czwartkowego zdarzenia, kobieta zjeżdżała na pupie ze szczytu Kasprowego Wierchu. W trakcie zjazdu po zmrożonym śniegu nabrała takiej prędkości, że nie udało się jej zatrzymać w rejonie wypłaszczenia na Suchej Przełęczy i zaczęła zjeżdżać Doliną Gąsienicową w dół. Ze względu na stromość terenu kobieta nabrała większej prędkości. Zatrzymała się dopiero na wypłaszczeniu.
Efekt zjazdu to połamane żebra, obrażenia wewnętrzne oraz atak padaczki i interwencja ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które zabrało kobietę w ciężkim stanie śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala.
Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego ostrzegają w komunikacie turystycznym o licznych oblodzeniach.
- W Tatrach występują liczne oblodzenia - jest bardzo ślisko. Dotyczy to zwłaszcza tak popularnych szlaków, jak Droga do Morskiego Oka, gdzie szczególnie silne oblodzenia występują w okolicach "skrótów" powyżej leśniczówki Wanta, zwłaszcza na samych "skrótach" odradzamy korzystanie z nich, wędrówkę najlepiej kontynuować drogą. Powyżej górnej granicy lasu zalegający na szlakach śnieg jest zmrożony i twardy. Poruszanie się w tej części Tatr, wymaga doświadczenia w zimowej turystyce górskiej, umiejętności oceny lokalnego zagrożenia lawinowego i dostosowania trasy do aktualnie panujących warunków, jak również posiadania sprzętu zimowego (raki - nie raczki!, czekan, kask, lawinowe ABC - detektor, sonda, łopatka), wraz z umiejętnością obsługi. Na niżej położone szlaki w partiach reglowych, zalecamy wziąć raczki i kijki - czytamy w komunikacie turystycznym TPN.
