Lawina zeszła ok. godz. 11.25, gdy trójka skitourowców, dwie kobiety i mężczyzna, przecinała Żleb Marcinowskich. Śnieg porwał dwie narciarki. Natomiast mężczyznę, pochodzącego z Krakowa, odrzucił poza obręb lawiny.
- Na miejsce udał się nasz ratownik, który stacjonował na Kasprowym Wierchu. On też zawiadomił nas o lawinie - mówi Mieczysław Ziach, zastępca naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ten ratownik wraz z nieprzysypanym mężczyzną zaczęli poszukiwać narciarek. Sprawa była o tyle utrudniona, że skitourowcy byli kompletnie nieprzygotowani do zimowej wyprawy w Tatry. Nie posiadali przy sobie detektora lawinowego, sondy, ani łopatki. - Nie mieli przy sobie nawet najprostszego systemu Recco, który ułatwiłby namierzenie zasypanych - dodaje Ziach.
Na szczęście po ok. 10 minutach udało się odkopać 53-latkę. Uratowana spod śniegu kobieta nie wymagała reanimacji. Ocknęła się.
W międzyczasie na lawinisko przy pomocy śmigłowca Sokół dotarła grupa 25 ratowników wraz z psem. Drugą zasypaną kobietę udało się odnaleźć dopiero po 50 minutach. Znajdowała się 120 centymetrów pod śniegiem. Była nieprzytomna, nie oddychała. Przetransportowano ją śmigłowcem do szpitala. - Jej stan jest krytyczny. Dwukrotnie zatrzymywało się jej krążenie, była dwa razy reanimowana - mówi Ali Issa Darwich, ordynator oddziału ratunkowego.
Skitourowcy prawdopodobnie sami wyzwolili lawinę. - Znajdowali się na szlaku narciarskim. Jednak obecnie w Tatrach mamy odwilż i silny wiatr. Warunki są bardzo trudne - wyjaśnia Mieczysław Ziach.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!