Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teren wokół Jeziora Mucharskiego jak ser

Robert Szkutnik
Budowa zapory i zbiornika wodnego w Świnnej Porębie trwa już blisko trzydzieści lat. W tym roku wyznaczono kolejny termin oddania inwestycji. Ma zacząć się napełnianie zbiornika nazywanego od gminy, która straciła pod inwestycję najwięcej terenu - Jeziorem Mucharskim. Tymczasem na przeszkodzie zakończenia inwestycji mogą stanąć osuwiska.

Osuwiska powstały w różnym okresie - i jak przekonują samorządowcy - jest ich więcej, niż to oficjalnie przyznaje inwestor Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. - Na naszym terenie według map geologicznych jest około 400 osuwisk. Jedne są aktywne, a inne nie - mówi Jan Wacławski, wójt gminy Stryszów. Podkreśla, że jest to duży problem, a RZGW unika odpowiedzi, czy i kiedy nastąpi stabilizacja tych największych, które znajdą się w zasięgu oddziaływania wód przyszłego jeziora. Jak na razie RZGW twierdzi, że ma problemy z finansowaniem wykonania zabezpieczeń.

Tymczasem do gminy dotarła wiadomość, że w przypadku braku stabilizacji osuwiska w Ostałowej, które powstało w 2010 r., mieszkańcy dziewięciu domów będą musieli się stamtąd wyprowadzić.

- Przez pięć lat była cisza. Nie mówili, czy będą stabilizować osuwisko. Teraz okazuje się, że chcą nas wysiedlić - denerwuje się Jerzy Okręglicki z Dąbrówki, były radny gmin Mucharz i Stryszów.

Nad krawędzią wielkiego lejka, którego szerszy koniec otwiera się na przyszłe jezioro, a węższy opiera o płot gospodarstwa, mieszka jedna z rodzin. - Zobaczyłam z domu wielką jasność. Okazało się, że zapadła się ziemia i pochłonęła drzewa. Dlatego w domu zrobiło się widno - mówi Ewa Mamcarczyk, która mieszka w tym domu od urodzenia, czyli ponad pół wieku. Dodaje, że zabezpieczenia trzeba zrobić pilnie, bo ziemia tutaj jest gliniasta. Jak jest sucho to się nadal osuwa, a jak pada deszcz, to też zjeżdża w dół. Boją się, że jak Jezioro Mucharskie zostanie zalane, to woda wedrze się do osuwiska, a wtedy będą się mogli już tylko modlić.

Jest się czego bać, bo lejek ma ze sto metrów długości i kilkadziesiąt metrów szerokości, a na wysokość zmieści się w nim stojący słup telegraficzny. - Dawnej tego nie było. Lokalne potoki były płytkie, a teraz to jakby zapadły się w ziemię. Są to głębokie kaniony, na dnie których płynie woda i dno mają takie jakieś czerwonordzawe - mówi Roman Wróbel z Dąbrówki. On też chce, żeby osuwisko stabilizować, bo gdzież on się wyprowadzi, skoro uprawia 20 hektarów pól w okolicy i hoduje 100 sztuk świń. Ma krowę, konia i maszyny.

Dziewięć domów to może niewiele, ale widać, że gospodarze, aby je wybudować, ponieśli spore wydatki. To nie są małe chatki, tylko wielorodzinne domy. W dodatku niektóre z budynków to są zabytki, z początku XX wieku, jak dom z 1902 roku czy XVIII-wieczny spichlerz. - Tu nie było zakazu budowania, jak w Skawcach czy Świnnej, bo nasze domy nie leżą na dnie przyszłego jeziora. Nikt nam przez trzydzieści lat nie powiedział, że trzeba się będzie wyprowadzić. To niech odgrodzą nas od jeziora - mówi Jerzy Okręglicki.

W Stryszowie pilnej stabilizacji wymaga jeszcze osuwisko w przysiółku Role i cały pas ziemi od oczyszczalni ścieków do mostów: kolejowego i drogowego w Dąbrówce.

RZGW odpowiada, że na razie osuwisko w Ostałowej będzie jedynie monitorowane. Jakie są możliwości na przyszłość, nie mówi. Rzecznik zaprzecza, że mieszkańcy będą musieli stąd odejść. - RZGW w Krakowie nie nakazuje nikomu opuszczania zabudowań, ponieważ urząd nasz nie wydawał decyzji zezwalającej na wybudowanie owych zabudowań - odpisał nam Konrad Myślik, rzecznik prasowy RZGW w Krakowie. Dodaje, że jeżeli osuwisko nie zostało ujęte w planie inwestycyjnym, to inwestor nie będzie też w związku z nim wypłacać żadnych rekompensat ani odszkodowań, nie będą też wykupywane gospodarstwa.
Recznik nie odpowiedział "Gazecie Krakowskiej" na pytania, ile jeszcze osuwisk wymaga stabilizacji i czy brak stabilizacji osuwisk, w tym tego w Ostałowej, wpłynie na termin napełniania zbiornika wodnego.

- Obawiam się, że RZGW zechce najpierw zalać zbiornik tylko częściowo do wysokości, na której są osuwiska, i tak go użytkować - mówi wójt Jan Wacławski.

Nowe osuwiska powstają po dużych opadach deszczu, jak te np. w Lanckornie czy Dąbrówce. Mieszkańcy obawiają się, że wlanie wody do jeziora tylko ten proces przyspieszy.

Jedno z nich w przysiółku Jamnik w Jaszczurowej w gminie Mucharz zaczęło zjeżdżać i zagroziło drodze krajowej nr 28 Wadowice - Sucha Beskidzka. Tu już stabilizacja gruntu jest robiona. Prócz tego osuwiska przy DK 28 są jeszcze trzy inne.

Rzecznik RZGW podkreśla, że stabilizacja osuwisk połączona musi być z pracami melioracyjnymi powyżej drogi i wykonaniem przepływów wody pod drogą krajową. Szczególnie będzie to istotne po spiętrzeniu wód i całkowitym wypełnieniu czaszy, bo dopiero wtedy poznamy wpływ mas wód na zachowanie okolicznych gruntów przy innej wilgotności - i stosownie do stanu rzeczy trzeba będzie reagować. - 160 mln metrów sześc. wody to ogromna masa, której tam przedtem nie było - wyjaśnia Konrad Myślik.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska