Prace przy budowie zalewu trwały 25 lat. Jakby nie liczyć – całe pokolenie. Obecnie to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc rekreacji, zwłaszcza po tym, gdy powstały między innymi plaże kompaktowe, ścieżka pieszo-rowerowa, pomost, dzięki któremu można „wejść” w głąb jeziora, miejsce do grillowania, a wieczorami całość oświetlają estetyczne lampy. W przeszłości kilkukrotnie dla turystów udostępniana była korona zapory, z której rozpościera się fantastyczny widok na jezioro. Temat jej otwarcia wraca w zasadzie z każdym sezonem. Jak będzie w tym roku?
Magnes na turystę, ale i tubylca
Na początek jednak trochę historii. Budowa zapory rozpoczęła się w 1970 roku, a wybór miejsca wcale nie był taki oczywisty. Pod uwagę brane były również inne lokalizacje, między innymi Hańczowa, Szymbark, a nawet Ropica Górna. O obecnym umiejscowieniu zdecydowały względy logistyczne i finansowe związane z kosztami, koniecznym zakresem prac, organizacją przesiedleń, które prowadzone były etapami.
- Pamiętam, jak jeszcze w latach osiemdziesiątych przejeżdżałam przez Klimkówkę drogą, która prowadziła dołem, przez wieś, między domami - wspomina Maria Świder, beskidzka przewodniczka.
Dzisiaj po wsi nie ma śladu, ale od czasu do czasu, woda, ziemia, a bywa, że również ludzkie ręce, odsłaniają przeszłość. Tak było w 2022 roku, gdy na brzegu odkryte zostały szczątki pochodzące z nieistniejącego już cmentarza.
Premier i Miss Polonia na otwarciu
Budowa zapory trwała ćwierć wieku. Nic więc dziwnego, że finał musiał być z pompą. Jeszcze pod koniec 1993 roku swoją wizytę zapowiedział ówczesny premier Waldemar Pawlak.
- Zmienił się ustrój, ale w nowych czasach wasale mieli tą samą, co dawniej czołobitność dla władców, a hardość spojrzenia dla podwładnych - wspomina w swojej książce „Na tropach legendy. Klimkówka” Stanisław Szpila, który przez kilka lat był głównym inspektorem nadzoru budowy zbiornika.
Szpila pracował także jako inspektor nadzoru robót drogowych, mostowych i robót betonowych na zaporze. Był więc w sercu dziejowej inwestycji.
- Kiedy nasza władza dowiedziała się, że w terminarzu premiera Pawlaka na 10 grudnia 1993 roku przewidziano przecięcie taśmy na zbiorniku Klimkówka, to wpadli w szał. Rozkazy sypały się, jak prezenty z worka świętego Mikołaja – relacjonuje dalej we wspomnianej książce.
Wedle jego wspomnień, malowania trawy na zielono wprawdzie nie było, ale na budowie wszyscy dwoili się i troili. Korpus zapory doszedł do swojej wysokości i przyszła kolej na układanie nawierzchni i chodników. Pojawiło się pewne „ale”...
- Nasze władze na śmierć zapomniały zawiadomić świętego od pogody o planowanej wizycie premiera, a święty, jak to święty - nieświadom jej wagi, zarządził sobie akurat na ten czas mróz - opisuje.
Szpila dostał zadanie wykonania wspomnianej nawierzchni i na nic zdały się tłumaczenia, że to na nic, bo mróz zniweczy cały wysiłek, a na wiosnę trzeba będzie wszystko robić od nowa. Zaczęło się robić nerwowo. Wszyscy odetchnęli, gdy przyszła kolejna wiadomość, że premier przyjedzie… na wiosnę. I owszem, przyjechał. Był 12 maja 1994 roku. Pawlakowi towarzyszyła wspomniana już wcześniej Ewa Wachowicz. Wizytę w Klimkówce pamięta przede wszystkim z powodu aury.
- Z otwarcia zapory pamiętam, że było zimo i wracaliśmy stamtąd szybko, bo goniły nas terminy - opowiadała nam.
Na miejscu był również gorliczanin Roman Oleszkowicz. Wprawdzie jemu otwarcie kojarzy się z ciepłą aurą, to dokładnie pamięta, w co była ubrana nasza rodaczka.
- Brązowe spodnie i taka sama marynarka – opowiadał nam.
Stopnie alarmowe a zwiedzanie
Klimkówka zagrała Dniepr, gdy Jerzy Hoffman kręcił tutaj „Ogniem i Mieczem” . Jest popularna pośród wielbicieli kitesurfingu, czyli pływania na desce z latawcem nad głową. Zimą upodobali ją sobie miłośnicy lodowatych kąpieli, latem też bywa naprawdę zatłoczona, ale trudno oprzeć się wrażeniu, ze można byłoby wycisnąć z niej znacznie więcej. Wiele osób wraca do czasów, gdy w wakacje można było wejść na koronę zapory.
Jak będzie w tym roku? Katarzyna Tokarz, rzeczniczka prasowa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Rzeszowie poinformowała nas, że w tej chwili zapora nie może być udostępniona turystom indywidualnym z powodu zarządzenia wprowadzonego przez prezesa Rady Ministrów z listopada minionego roku dotyczącego wprowadzenia stopni alarmowych (Charlie-CRP i Bravo).
- Ponadto aktualnie trwające prace modernizacyjne o obszernym zakresie, uniemożliwiają przebywanie osób postronnych na terenie zapory. Po ustąpieniu powyższych okoliczności i zapewnieniu wszelkich wymogów BHP będziemy dążyć do udostępnienia obiektu dla zwiedzających – zapowiada dalej.
Rzeczniczka dodaje również, że istnieje możliwość zwiedzania zapory przez grupy zorganizowane – po wcześniejszym zgłoszeniu i uzgodnieniu terminu z administratorem obiektu Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie RZGW w Rzeszowie.
Swoje starania, by móc spojrzeć na jezioro z perspektywy zapory, zapowiada również gmina Ropa. Jej władze zainteresowały tematem wojewodę małopolskiego.
- Otwarcie korony z pewnością ożywiłoby ruch turystyczny – zwraca uwagę Karol Górski, wójt gminy Ropa.
