Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Testy na prawko do poprawki

Halina Gajda
Halina Gajda
Chcieliśmy namówić znanych gorliczan ze stażem za kierownicą, by zmierzyli się z testami na prawo jazdy. Okazało się, że z pytaniami nie radzą sobie nie tylko kursanci.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak to jest z tymi testami na prawo jazdy. Czy rzeczywiście są tak trudne, jak się powszechnie uważa, czy po prostu brak znajomości przepisów sprawia, że wielu nie potrafi sobie z nimi poradzić? Eksperyment na żółtodziobach-kursantach z góry uznaliśmy za przesądzony. Co innego kierowcy ze stażem. Jeśli oni sobie nie poradzą…

Chętnych do sprawdzenia siebie ze świecą szukać

Znalezienie chętnych wcale do łatwych nie należało. Argument? „Nie zdam, wy napiszecie i przy najbliższej okazji policja mi prawo jazdy zabierze”. Był też inny powód. Bardziej ambicjonalny - „wstydu się najem”. Ostatecznie do zmagań przy komputerach zasiadł Łukasz Bałajewicz, wiceburmistrz miasta, Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach, i nasz redakcyjny kolega Lech Klimek. Czwarty uczestnik zdezerterował w ostatniej chwili, zasłaniając się wielością obowiązków.

W zaprzyjaźnionym ośrodku szkoleniowym, we wtorek, w samo południe, nacisnęli przycisk „start”. Przez 25 minut mieli odpowiedzieć na dwadzieścia pytań w części podstawowej i dwanaście w części specjalistycznej. Trudno im było ukryć lekki stres.

Dariusz Surmacz, kierowca z 25-letnim stażem, różnymi samochodami pokonał kilkaset tysięcy kilometrów. - Od czasu do czasu, dla sprawdzenia siebie, robię takie testy - przyznaje. - Z różnym skutkiem - dodaje szczerze.

Łukasz Bałajewicz na naszą propozycję zgodził się od razu, choć był sceptyczny co do ewentualnego sukcesu na egzaminie. Ostatecznie machnął ręką - najwyżej obleję. Nasz redakcyjny kolega też założył fiasko. Przykładowy test rozwiązał jeszcze w redakcji. O efekcie lepiej nie mówić...

- Prawo jazdy zrobiłem jeszcze w latach osiemdziesiątych, wtedy były proste testy, bo i samochodów na ulicach było mało - tłumaczył się dowcipnie.

Żaden z panów nie wykorzystał całego czasu. Wszyscy skończyli wcześniej. Wtedy szydło wyszło z worka. Sceptyczny co do swoich umiejętności burmistrz okazał się mistrzem kierownicy. Na 74 możliwych do zdobycia punktów, uzyskał 71. Odetchnął z ulgą. - Trafiły mi się łatwe pytania - kokietował ze śmiechem.

Dariuszowi Surmaczowi brakło niewiele - dwa pytania i byłby zwycięzcą. Kłodą rzuconą pod nogi okazały się te z ratownictwa medycznego, którego nomen omen jest przecież instruktorem. Zbyt pobieżne potraktowanie pytań, bez wczytania się w ich treść, zaważyło na wyniku.

- Była mowa o tym, czego nie należy robić podczas krwawienia z nosa. Nie zwróciłem uwagi na zaprzeczenie w zdaniu i to mnie zgubiło - podsumował po wszystkim. - Słowa „i” oraz „lub” tak samo czynią wielką różnicę - przyznał.

Przedstawiciel redakcji, choć do sukcesu brakło mu dziesięciu punktów, nie mógł dojść do ładu z pytaniem dotyczącym systemu ABS. - Brzmiało: do czego służy ów system. Zgodnie z posiadaną wiedzą, zaznaczyłem, że uniemożliwia blokowanie kół podczas nagłego hamowania - tłumaczył pozostałym zdającym. - W teście okazało się, że to błędna odpowiedź - denerwował się.

Wiele racji w zasadzie „spiesz się powoli”

Od 1 lipca do 30 września ponad 320 gorliczan zasiadło do komputerów w Małopolskim Ośrodku Ruchu Drogowego w Nowym Sączu. Niemal 220 zdało. Reszta musi zmierzyć się z testami jeszcze raz. - Z moich obserwacji wynika, że o ile na początku, gdy wprowadzone zostały testy, zdawalność wynosiła 10-15 procent, teraz oscyluje wokół 40. I ten trend się utrzymuje - wylicza Waldemar Olszyński, szef nowosądeckiego MORD-u. Tych, którzy nie zdali, nie posądza o brak wiedzy. To w sumie najrzadszy powód. Co sprawia więc, że oblewają? - Gubi ich brak podzielności uwagi. Trzeba równocześnie oglądnąć film i przeczytać pytanie. Dokładnie, bo czasami odpowiedź znajduje się w ostatnim kadrze - instruuje.

I oczywiście ważne jest tempo - skoro średnio na każde pytanie mamy około 15-20 sekund, na dodatek możemy kontrolować upływający czas, to warto się dwa razy zastanowić nad odpowiedzią.

- Nie możemy wrócić do poprzedniego pytania - podkreśla. - Na czas egzaminu postarajmy się więc wyłączyć wszelkie automatyczne odruchy - dodaje z uśmiechem.

Nieobyci na co dzień z komputerem, powinni się z nim zaprzyjaźnić. Nie mają innego wyjścia, bo strach przed kliknięciem, ruchem myszką to podstawa klęski. Dyrektor od razu ma na to argument. Miał niegdyś człowieka, który przepisy znał jak własną kieszeń, ale współpraca z komputerem mu kompletnie nie szła. I oblał kilkanaście razy, choć pewnie sam mógłby już uczyć zasad ruchu drogowego.

- Stres to dodatkowy czynnik, który - nie czarujmy się - ma wpływ na efekt. Wiem, że łatwo mi mówić o spokoju, ale warto wziąć sobie tę radę do serca - dodaje.

Co do pytania o ABS. - Cóż, takie sytuacje mogą się zdarzyć, ale gdy dochodzi do nich u nas, zgłaszamy je do komisji weryfikującej pytania, aczkolwiek baza, z której są losowane, liczy ich prawie trzy tysiące. To kwestia rachunku prawdopodobieństwa, że trafi się na takie - dodaje.

Dariusz Surmacz, pchnięty podwójnym niepowodzeniem na redakcyjnym egzaminie, odpalił test w domu. Jeszcze raz. Uznał, że musi się przekonać, czy rzeczywiście tak kiepsko z tą jego wiedzą. - Nauczony własnymi błędami, czytałem już dokładnie, o co chodzi. I co? Zdałem. Nawet kilka razy - mówi dumny z siebie.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska