Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już koniec "Bee Gees". Zmarł kolejny z trójki popularnych braci

Urszula Wolak
Niepowtarzalne brzmienie zespołu Bee Gees próbowało naśladować wielu artystów, śpiewających ich największe hity z lat 70., takie jak "Night Fever" czy "How Deep Is Your Love". Bez powodzenia. Bo bracia Robin, Barry i Maurice byli nie do podrobienia. Więcej już nigdy razem nie zagrają. Parę lat temu zmarł Maurice, a w niedzielę odszedł jego brat bliźniak. Wokalista przegrał walkę z rakiem.

Urodził się 22 grudnia 1949 roku na wyspie Man, należącej do Wielkiej Brytanii. Jak podkreślał w jednym z wywiadów, w domu, w którym się wychował, nigdy się nie przelewało. - Często spaliśmy z braćmi w jednym łóżku - mówił Robin.

Ojciec chłopaków, by utrzymać rodzinę, pracował na kilku etatach. Jego synowie postanowili pójść inną drogą, by nigdy nie cierpieć biedy. I to im się udało. Pierwszy krok w tym kierunku uczynili już w szkole podstawowej, kiedy zdecydowali o powołaniu do życia muzycznego zespołu. Inspirowali się wtedy osiągnięciami Beatlesów oraz Roya Orbisona.

Podczas swojego pierwszego koncertu mieli zaśpiewać z playbacku. Gdyby do tego doszło, nie wiadomo jak później potoczyłaby się ich kariera. Los im jednak sprzyjał, bo niezdarny Robin zniszczył płytę z nagraniem, wypuszczając ją z rąk i wszyscy trzej musieli wystąpić na żywo, bez żadnego podkładu. Publiczność była oczarowana.

To był jednak dopiero początek. O dojściu Bee Gees na szczyt muzycznej kariery zdecydował drugi przypadek. Ich pierwszy brytyjski singiel "New York Mining Disaster 1941" został wydany w wersji dla stacji radiowych z etykietą, na której znajdował się tylko tytuł piosenki. Wielu z prezenterów sądziło, że jest to nowy singiel The Beatles i od razu zaczęli grać przesłany im utwór. Efekt pomyłki był natychmiastowy. Piosenka trafiła do pierwszej dwudziestki listy przebojów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych.

Sukces braterskiej drużyny przypieczętowała ścieżka dźwiękowa do kultowego dziś filmu pt. "Gorączka sobotniej nocy" z 1977 roku. A napisane do niego piosenki, takie m.in. jak: "How Deep Is Your Love", "Stayin' Alive oraz "Night Fever" przedłużyły na długi czas modę na disco.

Zespół Bee Gees występował i nagrywał płyty do końca lat 90. Dopiero śmierć Maurice'a przerwała ich współpracę. Robin poświęcił się wówczas solowym projektom. Ostatnio skomponował symfoniczny utwór pt. "Titanic Requiem", upamiętniający 100. rocznicę zatonięcia Titanica.

Muzyk pracował nad dziełem ze swoim 28-letnim synem. Mimo że utwór został przeznaczony na orkiestrę, Robin podkreślał, że ma on wiele wspólnego z całą twórczością Bee Gees. - By się o tym przekonać, wystarczy wyciszyć nasze wokale - mówił w jednym z wywiadów muzyk.

"Titanic Requiem" został wykonany miesiąc temu w Royal Albert Hall w Londynie. Kompozytor nie uczestniczył jednak w uroczystej premierze. Nie pozwoliła mu na to ciężka choroba. Walczył jednak z rakiem do samego końca, a sił dodawali mu wspierający go fani.

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Konkurs na najładniejsze zdjęcie matki z dzieckiem! Weź udział i zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska