Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie bicie boli najbardziej

Barbara Sobańska
Dariusz bije mocno. Ma ponad 1,90 wzrostu i waży przeszło setkę. Wali w głowę i uszy - bo nie ma śladów, a boli. Głupi nie jest. Siły dodaje mu alkohol - rękę podnosi po pijaku. Zawsze. Na trzeźwo nigdy, ale co z tego, skoro wiecznie jest pijany?

W ciąży też ją bił. To go nawet rozochociło. Gdy powiedziała mu, że będą mieli dziecko, uznał, że już na pewno od niego nie odejdzie. I wtedy zaczęło się na dobre. A raczej na złe. Bo dobrze rzadko bywało. Właściwie tylko wtedy, gdy trzeźwiał. Lubiła te momenty, a raczej dni. Bo ze dwa dni to trzeźwienie trwało. On się go strasznie bał.

- Wtedy byłam kochana. Do apteki mu poszłam, po piwo, rosół ugotowałam - mówi Ewa. - A on cierpiał strasznie, wymiotował żółcią. No, alkoholik. A gdy już wytrzeźwiał, to znów wszystko od początku.

Od pierwszego wejrzenia

Początek był tak piękny, jak piękne mogą być tylko początki. Wczesna wiosna, budząca się do życia przyroda, rześkie, chłodnawe jeszcze, kwietniowe powietrze, wiejski autobusowy przystanek. Tam wpadli sobie w oko. Ona wracała do Krakowa od siostry, on od kolegi. Miesiąc później mieszkali już razem. W tej właśnie wsi, u siostry Ewy. Szybko zaszła w ciążę. Z miłości. Szybko też zaczął się nad nią znęcać. Bił, ale nie to bolało najbardziej.

- Najgorsze były epitety - Ewie załamuje się głos.- Przez pół nocy albo przez dwa dni - drży cała. - Bo tego, co na ciele, nie widać, a to, co jest w myślach, zostaje.

Gdy wytrzeźwiał, przepraszał, obiecywał, że to ostatni raz.

Czemu miała mu nie wierzyć? Mówił, że źle się czuje u kogoś i stąd to picie, stąd agresja, stąd całe to zło. Więc długo u siostry nie zabawili. Pięć miesięcy co najwyżej. Darek wynajął garsonierę w Krakowie. I przestał przepraszać.
To ty jesteś winna

Od tej pory to Ewa była winna. Chociaż nie od razu w to uwierzyła. Darek pił coraz częściej. Kiedy pił, nie chodził do pracy. Myślał tylko o wódce, bał się trzeźwienia. Pracował na czarno, na budowie. Wcześniej miał umowy, ale go za picie zwalniali. Albo sam się unosił honorem, jak mu ktoś uwagę zwracał, i rzucał robotę.

- Darek pił codziennie, co najmniej piwo - opowiada Ewa. - Wódki mógł nie pić nawet kilka dni, ale jak złapał ciąg, to pił od piątku aż do wtorku. Środa, czwartek trzeźwiał, a potem znów pił, nawet sam. Często miał takie ciągi.

Zarabiał około 4 tys. zł miesięcznie na rękę, w ratach co tydzień. I zdarzało się, że wziął tysiąc w piątek, a w niedzielę już go nie było. Kolegom stawiał, bo jego koledzy to u mamusi na garnuszku siedzą, taksówkami się woził. Na życie nic nie dawał. Na koncie miał oszczędności ze Szwecji, bo tam wcześniej pracował, i z tego opłacał mieszkanie - 900 zł miesięcznie. Wypłatę przepijał w całości.

- Moja pensja - 1100 zł miesięcznie - musiała nam wystarczyć na utrzymanie - mówi Ewa. - A on się pytał, gdzie ta kasa. No przecież na jedzenie dla niego szła! Ja mu konkretne jedzenie robiłam, bo to kawał chłopa. I do pracy, i w domu. A on myśli, że na jedzenie nic nie idzie. Bo gdy pije, nie je.
Gdy wracał pijany z pracy, już w drzwiach rzucał przekleństwa. Szybko znormalniało, że bije, wyzywa, znęca się psychicznie. Potem nawet mówił, że przez Ewę pije. Przez to, że będzie dziecko. Wcześniej miał spokój, nikt mu nie zrzędził, nie czepiał się go. To czemu pił? Z nudów. Bo co miał robić, jak do domu z roboty wracał?

W potrzasku

Ewa liczyła, że po urodzeniu córki coś się zmieni. Darek ją pokochał. Pomagał kąpać, brał na ręce, jak był trzeźwy. Ale gdy w nocy przychodził pijany, wyjmował dziecko z łóżeczka, a ją przekleństwami wyganiał. Ewa nie potrafi zliczyć, ile nocy przespała na fotelu, bo w furii zrzucał ją z łóżka, a drugiego w garsonierze nie było.

- Gdzie miałam się podziać? - pyta retorycznie. - Kiedy jeszcze byłam w ciąży, to czasem wychodziłam w nocy i szłam do siostry. Wtedy mi zarzucał, że mam kogoś. Potem, gdy pojawiła się Roksanka, jak miałam wyjść? Z dzieckiem w ciemną noc? A przecież z Darkiem zostawić jej też nie mogę. Nie, z nim się nie da żyć.

Darek nie wierzył, że Ewa od niego odejdzie, choć wiele razy groziła. Przecież nie miała środków do życia, bo sklep, w którym sprzedawała, zamknęli. Ewa myślała o wyjeździe za granicę, no ale co zrobić z dzieckiem? Była uwięziona, znalazła się w pułapce, z której nie można się wydostać.

Długo wszystko ukrywała przed rodziną. Ale w końcu się domyślili. Wcześniej dzwoniła do nich, opowiadała, pytała co słychać. Potem Darek zaczął kontrolować jej telefony. Gdy ktoś z rodziny dzwonił, to nawet nie odbierała, bo i tak nie mogła normalnie porozmawiać. Potem skłamała, że nie ma telefonu.

- Kryłam go - mówi. - Spotykałam się z rodziną ukradkiem. W domu nie życzył sobie nikogo z mojej rodziny, bo ona jest cała… taka, owaka… jednym słowem samo zło - łka Ewa.

Ewa ma siedmioro rodzeństwa - pracują na gospodarstwie, za granicą, w firmach - ale nie chciała nikomu robić kłopotu, bo każdy ma swoje problemy. Do rodziców wrócić nie mogła. Jej ojciec nie rozmawia z żadnym swoim dzieckiem.

- Ciągle tylko rozkazuje, co i jak mamy robić, a każde z nas po szkole szukało pracy i odchodziło od niego - denerwuje się Ewa. - Do kościoła chodzi, ale jaki on tam religijny, skoro pije i znęca się nad matką? To samo Darek. Uważa, że do kościoła trzeba iść. Próbowałam mu tłumaczyć: tam się przed ołtarzem modlisz, a tu mnie bijesz. A on odpowiadał: Pan Bóg kazał sobie wybaczać.

Co ludzie powiedzą?

- Mama o wszystkim wie, ale ukrywa to przed ojcem, bo on ją obwinia, że źle dzieci wychowała - mówi Ewa. - Zresztą sama siebie też obwinia. Mówi: Jak ja stanę przed Bogiem? Co mu powiem? Jak was wychowałam? Ja jej tłumaczę, że za błędy, które popełniamy, sami odpowiadamy, a nie ona.
Matka ostrzegała Ewę przed weselem: - Nie pakuj się w to. Nie widziałaś, jak to było u nas? Nie pozwolę, żebyś miała takie życie, jak ja.

Rodzice Ewy są 43 lata po ślubie. Ewa na własne oczy widziała, jak ojciec matkę bił, gdzie popadnie i nie raz słyszała, jak ją wyzywał i poniżał, i nie dwa. Nie rozstali się, bo co by ludzie na wsi powiedzieli. Zresztą matka Ewy mówi, że mu przysięgała na dobre i na złe.
Wesele było zaplanowane na Wielkanoc.

- Tydzień przed ślubem Darek wstał rano i powiedział, że on mnie p...i, że się wyprowadza i żadnego ślubu nie będzie - mówi Ewa. - Na salę i kucharkę wpłaciliśmy po 5 tysięcy zł każde. Odebrał swoje pięć, a ja tylko dwa w gotówce, a trzy w produktach, bo kucharka już kupiła mąkę, cukier, jajka.

Darek ma ośmioro rodzeństwa, ale tylko z jedną siostrą utrzymuje kontakt. Nawet świąt nie spędzają razem. Ewa z rodzeństwem na każde święta jeżdżą do rodziców. Choć atmosfera jest ciężka, ale to ze względu na mamę. Brat Darka też jest alkoholikiem. Ma 9 dzieci, siedzi teraz w więzieniu za znęcanie się nad rodziną. Ewa była w lipcu u jego rodziców, z miesięcznym dzieckiem. Powiedziała jego matce, że jak tak dalej będzie, to ona nie wytrzyma. Jego matka zapytała, czemu nie przekona Darka, że jest alkoholikiem i musi się leczyć. Ewa w odpowiedzi zadała jej to samo pytanie.

To ty masz problem

Rozmawiali o piciu. O biciu też. Ewa wiele razy namawiała Darka, żeby poszli do specjalisty, jak trzeba to razem. - On odpowiadał, że każdy specjalista uzna, że to ja jestem p...ta, że to ja mam problem, bo czepiam się nie wiadomo czego - mówi Ewa.

Namawiała go też, żeby podpisał u księdza zobowiązanie, że nie będzie pił.
- Niektórzy tak podpisują i im pomaga - tłumaczy.
Tylko gdy trzeźwiał, się zgadzał. A jak wytrzeźwiał, to już nigdzie nie chciał iść.

Bez ciebie jestem nieszczęśliwy

Ewa odeszła we wrześniu. Po ostatniej awanturze uciekła do brata na wieś. Mieszkała tam jakiś czas. Darek wpadł w szał. Wszystkie rzeczy, które zostawiła, wyrzucił przez okno z dziewiątego piętra. A wzięła naprędce tylko jedną walizkę. Po resztę przyjechał brat. Darek był pijany i za te rzeczy, których nie wyrzucił, głównie dziecka, zażądał 1800 zł. Musieli zapłacić, chociaż wyprawka Roksany kosztowała dokładnie 1640 zł.

- Roksanka ma pięć miesięcy, a Darek nie dał na nią ani złotówki - mówi Ewa. - Raz mi nawet powiedział: "Co takiemu dziecku trzeba? A ty nie musisz jeść, bo i tak jesteś gruba".

Potem Darek próbował je ściągnąć z powrotem. Dzwonił i prosił. Ewa mówiła, że to koniec. Raz pozwoliła mu spotkać się z dzieckiem, mieszkała już wtedy u siostry w Krakowie. Darek zaczął ją tam nachodzić. W godzinach pracy, gdy siostry nie było. Ewa otwierała drzwi ze strachu, bała się go. Nie wiedziała, co zrobi, gdy mu nie otworzy. Któregoś dnia oświadczył, że ją zabiera, bo bez niej jest nieszczęśliwy. Gdy powiedziała, że z nim nie pójdzie - zwyzywał ją.

- Nawet jakbym wezwała policję, nic by to nie dało - mówi Ewa. - Roksana jest tak samo jego, jak moja i Darek ma prawo ją widywać. Zresztą nie chcę szarpaniny o córkę. Założyłam sprawę o alimenty i o znęcanie się, żeby ograniczyć mu prawa do dziecka. Tylko nie wiem, czy uda mi się udowodnić agresję.

Chwilowa przystań

Dlatego postanowiła się ukryć. Zaczęła szukać pokoju.
- Obdzwoniłam z piętnaście ofert i wszędzie to samo: gdy dowiadywali się, że mam małe dziecko, odmawiali - mówi Ewa.

O wynajmie mieszkania nie ma mowy. Ewa jest na bezrobociu. Zasiłek - 513 zł miesięcznie - ma tylko do maja. Pani w urzędzie powiedziała jej, że musi przyjąć każdą ofertę pracy. Więc obdzwoniła wszystkie chyba żłobki w Krakowie - zajęte na rok do przodu. Ewa się załamała. Siostra wysłała ją do psychologa. Trafiła do Ośrodka dla Osób Dotkniętych Przemocą, na osiedlu Krakowiaków w Krakowie. Poradnictwo jest tam darmowe - psycholog, pedagog, pielęgniarka, prawnik, pracownik socjalny. I okazało się, że Ewa może tam zamieszkać. Regulaminowo góra trzy miesiące, ale w razie potrzeby przedłuży pobyt nawet do roku. Choć nie jest to zbyt dobre, bo im dłużej się tu zostaje, tym szybciej uczy się bezradności i zostaje ofiarą losu. To miejsce dla osób z Krakowa, ale też z Małopolski i Polski, jeśli gmina za nie zapłaci.

W ośrodku Ewa ma oddzielny pokój. Łazienka i kuchnia są wspólne. Tu jest spokojna, nikt jej nie nachodzi. Bez nerwów może się z dzieckiem pobawić. W kuchni rozmawia z innymi paniami, co zrobić, gdzie co załatwić. To takie "kuchenne grupy wsparcia". Opowiadają sobie swoje historie.

- Najgorszą to chyba miała kobieta, którą mąż w szóstym miesiącu ciąży uderzył w brzuch tak mocno, że poroniła - mówi Ewa. - Rozwiedli się, potem znalazła innego, też damskiego boksera. Jak ona na tę moją Roksankę patrzy, jak ją tuli do siebie.

- Osoby uwikłane w przemoc, które przychodzą do ośrodka, nie wierzą w siebie, we własne siły, ale potem tej wiary nabierają - mówi Iwona Anna Wiśniewska, wieloletnia dyrektorka ośrodka. - Ośrodek to nie noclegownia ani schronisko, to azyl, chwilowa przystań, by nabrać sił i zacząć życie na nowo. Zawsze warto zaczynać na nowo - przekonuje. - Nieważny jest wiek, status społeczny, miejsce zamieszkania, wykształcenie. Osobom o wyższym statusie społecznym i ekonomicznym trudniej przyznać się do zjawiska przemocy, dlatego, że wydaje im się, że przemoc dotyczy tylko środowisk patologicznych. A tak nie jest. Przemoc w rodzinie występuje we wszystkich grupach społecznych, niezależnie od poziomu wykształcenia i statusu materialnego. Zdarza się, że sprawcy o wyższym statusie społeczno-ekonomicznym stosują bardziej wyszukane formy przemocy, takie, które nie pozostawiają śladów na ciele. Przemoc może dotknąć każdego z nas, ale można ją zatrzymać, trzeba się jej przeciwstawić. Nigdy nie jest za późno, aby przerwać milczenie i zwrócić się po pomoc - podkreśla Iwona Anna Wiśniewska.

Nie wiem, co będzie

- Z Darkiem to już definitywny koniec - zapewnia Ewa. - Za dużo krzywdy mi zrobił. Najgorsze były wyzwiska bez przyczyny, nie bicie. Nigdy się z tym nie pogodzę. Do końca życia.

Ewa nie wie, co będzie dalej. Marzy, żeby mieć pracę, by starczyło na życie, i swój kąt - wynajęty albo u siostry, tylko żeby jej nikt nie nachodził, nie bił, nie wyzywał. Marzy, by żyć, jak normalny człowiek. Nie żałuje, że poznała Darka, ale tylko ze względu na dziecko.

- Teraz to czuję do niego nienawiść. Czystą nienawiść. Kiedyś go kochałam, on mnie chyba też - zastanawia się. - Dwa tygodnie temu mówił do mojego brata, że nas kocha. Ale za taką miłość to ja dziękuję.

Imiona bohaterów zostały zmienione, gdyż Ewa boi się, że Darek ją znajdzie i wszystko zacznie się od nowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska