https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie cuda, Euro na pewno się uda

Przemek Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak fot. archiwum
Jesteśmy globalnymi liderami w samobiczowaniu się. Euro 2012 mamy dopiero - jak sama nazwa wskazuje - za rok, ale niektórzy już w gotowości stoją, by ukorzyć się przed całym światem i zawczasu przeprosić za nieuniknioną klęskę organizacyjną.

Polecamy także: Ogórki wszystkich krajów, łączcie się!

Ciężko powiedzieć, skąd histerycy czerpią swoje histerie, może - co by wiele tłumaczyło - z nieprzesadnie głębokiego spojrzenia prezesa PZPN Grzegorza Laty, niemniej nie wiedzą oni chyba, że nawet minister od niewybudowanych autostrad nie stanie piłkarskim mistrzostwom Europy na - nomen omen - drodze do sukcesu. Takiej imprezie nie wadzi bowiem brak kawałka asfaltu. Najważniejsze jest, żeby nie zabrakło na niej innej rzeczy. Piwa. A tu raczej plamy nie damy. No, stadiony też się rzecz jasna przydadzą, zresztą są już prawie gotowe, choć jeden z krzywymi schodami. Niedociągnięć jest dużo, racja, ktoś powinien za to beknąć, też racja, ale nie panikujmy, że staniemy się pośmiewiskiem Europy. Sądzicie, że my pierwsi mamy problemy z takim przedsięwzięciem?

A czy wiecie, że w Atenach w 2004 roku Grecy ściągali rusztowania dzień przed początkiem igrzysk olimpijskich, a w wiosce, w której mieszkali uczestnicy, drzewa sadzono już po ich przyjeździe? Czy wiecie, że stadion w Lizbonie, perłę i dumę portugalskiego Euro w 2004 roku, wykańczano na tydzień przed początkiem imprezy? Czy wiecie, że na mundialu w Niemczech w 2006 roku, czyli u mistrzów świata w organizacji wszystkiego (od wojen zaczynając na Oktoberfeście kończąc) stało się w kilometrowych korkach, bo pod Dortmundem remontowano węzeł autostradowy? Czy wiecie, że w tym samym Dortmundzie na stadionie - niby takim ąę, dla 80 tysięcy luda - przy wejściu dla mediów trzeba było układać deski, bo inaczej dziennikarze potopiliby się w błocie? Czy wiecie, że na igrzyskach w Vancouver prowizorka goniła prowizorkę?

To tylko kilka przykładów z ostatniej dekady. Innymi słowy, nie jesteśmy sami z naszym dziadostwem, moi drodzy, nie jesteśmy wyjątkowi. Wyjątkowo beznadziejni, ma się rozumieć.
Jedyną sportową imprezą w ostatnich latach, która rzeczywiście została przygotowana na tip-top, były igrzyska w Pekinie. To jednak nietrudno wyjaśnić - tam za niedotrzymanie terminów kary umowne były nieco inne niż u nas. Eufemistycznie mówiąc, nieco dotkliwsze. Prawo pracy też, jakby to ująć, inaczej określa obowiązki pracownika. Wystarczyło jednak, by chińskie konsorcjum przyjechało do Polski budować autostradę i sru, inwestycja rozeszła się w szwach. Czy to jednak ma być argument za tym, żeby nasz rząd zaczął łapać wszystkich za mordę w chińskim stylu?

Zresztą, cóż z tego, że w Pekinie wszystko było na wysoki połysk, skoro nawet spontaniczne reakcje kibiców były reżyserowane. Jakie znaczenie dla gości z całego świata miały drogi szersze niż pasy startowe lotniska Heathrow i wymuskane obiekty zaprojektowane przez najsłynniejszych architektów, jeśli większą swobodę czuliby zwiedzając bazę Guantanamo. Sensem wielkiej sportowej imprezy są - jakkolwiek banalnie to zabrzmi - emocje i zabawa. No i oczywiście nabicie kabzy jej sponsorom i organizatorom (w tym przypadku UEFA), ale co zrobić, biznes jest biznes.

Niezadowoleni będą, a jakże. Jeden utknie w korku, drugiego oszuka nieuczciwy taksówkarz, trzeciego orżną w barze. Zdarza się. Wszędzie. Główny przekaz będzie jednak szedł ze stadionów i sprzed nich, ze stref dla kibiców, z ulic, barów, pubów. Jeśli zapewnimy Euroturystom fajne wrażenia, to przełkną nawet Powolne Koleje Państwowe. Skoro z mundialu w RPA, kraju o gigantycznym wskaźniku przestępczości, ludzie wyjeżdżali zachwyceni, to nam zwyczajnie nie może się nie udać. A jak się jeszcze podwazelinuje obsługujących Euro dziennikarzy, zapewni im od czasu do czasu darmowy bufet, to będziemy mieć promocję w świecie jak ta lala. Tak to działa. Autostrady, te istniejące i te Grabarczykowe, nie mają tu nic do rzeczy. Na szczęście.

Kraków: rozpoczęła się**rekrutacja na studia 2011**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
spokojny
@andy, kto przyjeżdża? Gdzie są ci „turyści zagraniczyni”? Bo te „miliony” to w większości
1. Rosyjscy kierowcy (przejazd przez Polskę w korkach też się liczy jako „turystyka”, bo statytystycznie zaliczają nocleg na swoim wyrku w kabinie)
2. Białoruscy handlarze (do Polski z worami papierosów wjeżdżają jak „turyści”)
3. Ukraińscy robotnicy (sprzątaczki, polowi i inni nielegalni) wjazd do Polski organizują „turystycznie”.
4. Polacy mieszkający na Zachodzie, którzy wjeżdżają jako „turyści francuscy, niemieccy czy włoscy”)
5. Przeróżne podróże służbowe, sportowe, naukowe, artystyczne, biznesowe czyli też nie na dobrowolny wypoczynek turystyczny ale z powodów zawodowych. I to jest ta „turystyczna” większość.

Owszem, są grupki zapaleńców, którzy idą pieszo przez Bieszczady albo kajakiem po Mazurach ale traktują to jako egzotyczną szkołę przeżycia w słabiej cywilizowanym terenie ale to się liczy jako turystyka tyle, że skala minimalna. A może mówisz o pijackich wypadach Anglików? Tacy też narzekać na hotele (pardon, burdele) nie będą. I taka jest prawda o naszej „turystycznej potędze”.
a
andy
przyjedzaja do nas nie tylko na euro i jakos nie slychac w swiecie ich narzekan na polske. przeciwnie. a lotniska sa powiekszane, hoteli nie brakuje, wiec o co tyle halasu, krytycy wszystkiego polskie marudy
s
spokojny
Jasne, po co lotniska, autostrady, hotele i pociągi „na wysoki połysk” skoro „sensem wielkiej sportowej imprezy są emocje i zabawa”. Fakt, wystarczą dwa kamienie jako słupki od bramki, puszka zamiast piłki i już jest „zabawa” a i „emocji” nie brakuje. Tylko, że to jest dziecinada na podwórku a nie profesjonalna organizacja. Oj będzie zabawa jak ten kibic z zachodu bądzie chciał sobie np. dojechać samochodem z Warszawy do Lwowa. Spojrzy na mapę, odległość nieduża, w parę godzin się dojedzie a tu nagle stoimy w korkach wiele godzin co emocje na pewno zagwarantuje. A ile będzie zabawy w pociągu, który wlecze się poniżej setki na godzinę, na mecz się już nie zdąży, emocje zapewnione. A wokół pełny profesjonalizm obsługi, na każde pytanie cudzoziemca pełna zabawy i emocji odpowiedź „ja dont sprechen italiański jazyku”.
l
les
redaktur ma sporo racji. Moim zadnie euro najbardziej dobrego pr ktory rownowazylby narzekania, a jest ich faktycznie za duzo. Za malo kasy idzie na promocje i to jest podstawowy problem
B
Bronek
Tez sie usralo i realizują wersje oszczędnościowe. A tu autor jak go rozumiem nie rozgrzesza Tuska tylko pokazuje ze impreza sportowa ma jakaś swoją specyfikę a publika tez jest niespecjalnie wymagająca :-)
l
lido
Proponuję patrzeć na dobre wzorce a nie na te złe; 2012 oprócz Euro odbędą się również igrzyska olimpijskie w Londynie; tam stan przygotowania jest zdecydowanie lepszy.
j
jadwiga
autor powinien pracować w Gazecie Wyborczej lub innym czasopiśmie branżowym PO
ł
łodzianka
"Jeśli zapewnimy Euroturystom fajne wrażenia, to przełkną nawet Powolne Koleje Państwowe"- pod warunkiem, że dotrą na mecze o czasie.
Porównanie przed igrzyskowych niedoróbek Niemców czy Kanadyjczyków jest niefortunne na tle gospodarczych osiągnięć tych państw (G20) i ich sprawności pod każdym względem, o czym świadczy wysoki poziom życia obywateli Niemiec czy Kanady. A u nas wszystko jest nieudolne tyle, że bardziej, za to samozadowolenia mamy w nadmiarze.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska