Na pierwszym miejscu zestawienia znalazł się amerykański piosenkarz Bruce Springsteen. Mimo że ma ponad sześćdziesiąt lat, wciąż daje niezwykle żywiołowe koncerty. Co więcej - podobno nigdy nie ma ustalonej listy piosenek, które ma wykonać. Dopiero po wejściu na scenę pod wpływem kontaktu z widzami instynktownie wybiera kolejne utwory.
Dlatego publiczność może zawsze liczyć na niespodzianki. 20 czerwca na koncercie w angielskim Coventry wokalista wykonał cały swój słynny album "Born To Run" w hołdzie dla zmarłego wtedy aktora Jamesa Gandolfiniego. Natomiast 31 lipca ubiegłego roku Springsteen zagrał w Helsinkach najdłuższy koncert w życiu, który trwał cztery godziny i sześć minut. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć w najbliższym czasie amerykańskiego gwiazdora na żywo - musi lecieć do Chile lub Brazylii, gdzie zaśpiewa on 12 września w Santiago oraz 18 i 21 września w Sao Paulo i Rio de Janeiro. Springsteen jeszcze nigdy nie wystąpił w Polsce.
Drugie miejsce listy "Rolling Stone'a" zajął Prince. To dosyć zaskakujące - czarnoskóry piosenkarz dawno ma już najlepsze lata za sobą. Na koncertach jednak potrafi porwać publiczność!
Drobny, zwinny, biega po scenie w butach na koturnie i wciąga widzów do wspólnej zabawy. Najmocniejszym punktem każdego koncertu Prince'a jest jego solo na gitarze w słynnej balladzie "Purple Rain".
Pochodzący z Filadelfii muzyk potrafi również ciekawie zmieniać aranżacje swych dawnych przebojów - czego dowodem choćby "Let's Go Crazy", który obecnie łączy elementy bluesa i grunge'u. Poza tym wokalista ma wspaniałe wsparcie w postaci świetnego zespołu 3rdeyegirls. Jeśli ktoś się bardzo pospieszy, zdąży na dzisiejszy występ Prince podczas Smukfestu w Dyrehaven w Danii. W Polsce gwiazdor wystąpił tylko raz - w zeszłym roku na festiwalu Open'er.
The Rolling Stones wrócili w tym roku na scenę po pięciu latach przerwy. I od razu trafili na piąte miejsce listy "Rolling Stone'a". A przecież to już weterani - wokalista Mick Jagger ma 70 lat, a gitarzysta Keith Richards o rok mniej.
Celebrując pięćdziesiątą rocznicę swej działalności, Stonesi dali w tym roku dziewiętnaście koncertów w USA i trzy w Anglii (po raz pierwszy na festiwalu w Glastonbury, a potem dwa w londyńskim Hyde Parku). Na scenie dołączył do nich ich dawny gitarzysta Mick Taylor, co wywołało wielki entuzjazm. Jubileuszowa trasa ma być kontynuowana po wakacyjnej przerwie - i kto wie, może Brytyjczycy znów zawitają nad Wisłę. Jak dotąd zagrali u nas trzy razy (Warszawa w 1967, Chorzów w 1999, Warszawa w 2008).
Młodsi wykonawcy również trafili do zestawienia. Amerykanie uznali, że kanadyjska grupa Arcade Fire (4. miejsce) potrafi porwać całe stadiony niczym ich starsi koledzy z U2, zachowując przy tym większą bezpretensjonalność.
Tak kochani w Polsce Irlandczycy trafili dopiero poza pierwszą dziesiątkę (11. miejsce). Radiohead (7. miejsce) to chyba jedyny zespół, który nie wykonuje podczas obecnych występów żadnego ze swych największych przebojów - a fani i tak ich uwielbiają. Jedynym raperem w pierwszej dziesiątce jest Jay Z, mąż gwiazdy popu Beyonce.
Najlepsi na żywo
1. Bruce Springsteen
2. Prince
3. The Rolling Stones
4. Arcade Fire
5. Neil Young
6. Jay Z
7. Radiohead
8. Jack White (eks The White Stripes)
9. Rage Against The Machine
10. My Morning Jacket
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+