https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

55 lat na rockowej scenie. Krzysztof Cugowski świętuje artystyczny jubileusz 25 kwietnia w Nowohuckim Centrum Kultury

Paweł Gzyl
Krzysztof Cugowski jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych wokalistów rockowych w Polsce
Krzysztof Cugowski jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych wokalistów rockowych w Polsce Fot. Mariusz Kapała
Aż trudno w to uwierzyć: Krzysztof Cugowski śpiewa rocka już 55 lat. W piątek 25 kwietnia o godz. 20 będzie świętował ten jubileusz na scenie Nowohuckiego Centrum Kultury. Towarzystwo zapewni mu jego Zespół Mistrzów. Bilety w cenie 149 zł można kupić w serwisie internetowym eBilet.pl.

Wokalista z konieczności

Urodził i wychował się w Lublinie. To rodzice dostrzegli w nim talent: kiedy miał siedem lat, zapisali go do szkoły muzycznej, gdzie wyciskał z siebie siódme poty, ćwicząc najpierw na fortepianie, a potem na klarnecie. Niestety: nie odnalazł w sobie pasji do gry na tych instrumentach. Tak naprawdę marzył mu się saksofon, który słyszał w rockandrollowych piosenkach, ale w tamtych czasach był to instrument wyklęty w klasycznej edukacji. Kiedy więc dostał się do liceum, odstawił w kąt granie. Ale wtedy zjawili się u niego koledzy ze szkoły.

- Krzysio Brozi i Janusz Pędzisz, którzy nie mogli u siebie grać ze względu na sąsiadów, przychodzili do mnie ze wzmacniaczem i robili sobie próby. A ponieważ nikt z nich nie chciał śpiewać, w końcu to ja sięgnąłem po mikrofon z konieczności. Tak narodziła się Budka Suflera. Nazwa powstała przez przypadek, bo nie mogliśmy wymyślić nic bardziej sensownego. Tak coś, co było tylko zabawą, przerodziło się w zawód, który wykonuję ponad pół wieku - mówi nam piosenkarz.

Przebój za przebojem

Kiedy w 1970 roku do składu dołączył Romulad Lipko, kariera amatorskiego zespołu nabrała rozpędu. Początkowo wykonywał on covery angielskich piosenek bluesowych i rockowych wykonawców, ale szybko zabrał się za tworzenie własnego repertuaru. Jego podstawą był mocny głos Cugowskiego, który nie miał wówczas żadnej konkurencji na polskiej scenie muzycznej. Nic więc dziwnego, że Budka Suflera sypnęła przebojami, jak z rękawa - najpierw był "Sen o dolinie", potem "Cień wielkiej góry" i "Memu miastu na do widzenia".

- Nasza pierwsza płyta okazała się absolutnym bestsellerem i 60.000 egzemplarzy, które wytłoczyły Polskie Nagrania, rozeszło się w dwie godziny. A my nic na tym nie zarobiliśmy. Przełożyło się to jednak na wielką popularność wśród młodzieży. I odczuwaliśmy tę popularność, nie tylko na koncertach. To oczywiście powodowało pewne perturbacje, bo sami byliśmy bardzo młodymi ludźmi, zaledwie po dwudziestce. Kiedy nagle spadła na nas taka wielka popularność, nie pozostało to bez wpływu na stan naszych umysłów - śmieje się wokalista.

emisja bez ograniczeń wiekowych

On swoje, oni swoje

Cugowski szczerze przyznaje, że za młodu nigdy nie stronił od mocnych trunków: do dziś legenda głosi, że jego charakterystyczny wokal to zasługa litrów wypitej wódki. Alkohol nie wpłynął jednak dobrze na jego relacje z kolegami. W efekcie frontman opuścił Budkę Suflera w 1978 roku i próbował swych sił z innymi zespołami, takimi jak Spisek czy Cross.

- Nagraliśmy dwie świetne płyty: „Cień wielkiej góry” i „Przechodniem byłem między wami”. Następny album powinien iść dalej w tym rockowym kierunku. Niestety: moi koledzy doszli do wniosku, że powinniśmy się udzielać bardziej przebojowo. Mnie się ten pomysł nie spodobał – i rozstaliśmy się na pięć lat. Ja robiłem swoje, oni robili swoje - tłumaczy piosenkarz.

Nowa ekipa

W 1983 roku ceniony dziennikarz lubelskiego radia Jerzy Janiszewski doprowadził do pojednania Krzysztofa Cugowskiego z resztą Budki Suflera. Na wielki sukces muzycy musieli jednak czekać aż do 1997 roku. Wtedy ukazała się płyta "Nic nie boli tak, jak życie" z wielkim przebojem "Takie tango". Sprzedano ponad pół miliona egzemplarzy tego wydawnictwa, co uczyniło wreszcie z muzyków grupy bogatych ludzi. Nie powstrzymało to jednak ich od konfliktów. Ostatecznie w 2014 roku Cugowski pożegnał się z kolegami na dobre.

- Trochę za długo śpiewałem z Budką. Zwłaszcza, że przez ostatnie dziesięć lat nic się wielkiego nie wydarzyło. Dlatego tak chętnie podjąłem współpracę z nowymi muzykami. Nazwałem ten skład Zespołem Mistrzów, bo kiedy patrzyłem jak koledzy fenomenalnie grają, to od razu ta nazwa sama przyszła mi do głowy. Świetnie dogadujemy się na scenie, ale jest też między nami fajna więź towarzyska, co jest bardzo istotne. Bo różnie to bywa w zespołach. Tymczasem my tworzymy fajną ekipę, która się nawzajem lubi i szanuje - podkreśla wokalista.

Dziś Cugowski ma na swym koncie dwie płyty z Zespołem Mistrzów, ale też album nagrany wspólnie z synami - Piotrem i Wojciechem, którzy poszli w ślady ojca. Jego najmłodsza pociecha też śpiewa - ale Krzysztof Junior ma jednak większy talent do aktorstwa i właśnie zaczyna teatralną karierę.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska