Tomas Vestencky: Myślałem, że w ogóle nie będę grał w Cracovii

Jak by pan podsumował ostatni mecz?

Mówiliśmy, że chcemy wygrać ten mecz i myślę, że zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. I to jest najważniejsze. Mamy fotel wicelidera i będziemy walczyć dalej.

Zdominowaliście przeciwnika. Czy wpływ na to miał poprzedni, nieudany mecz w Kielcach, po którym byliście źli na siebie?

Oczywiście, każdy był zły. Pogodzić się z porażką, to nie było łatwe. Analizowaliśmy tamto spotkanie, nikt się nie obraził i wyszło super.

Jak pan ocenia to półrocze w swoim wykonaniu. Początek był ciężki, przebijał się pan do składu. Walczył pan w meczach rezerw potem w Pucharze Polski, a kończy pan sezon bramką.

Nawet nie spodziewałem się, że będę grał w Cracovii. Myślałem, że odejdę, ale zostałem i trener powiedział, żebym walczył o skład.
Na treningach starałem się robić to, co umiem najlepiej. W końcu trochę zagrałem, potem nie grałem, aż w końcu szkoleniowiec mi dał szansę od początku na pozycji numer 9 z czego byłem bardzo zadowolony.

No właśnie, wreszcie pan był ustawiony na swojej pozycji, wcześniej grywał pan na skrzydle.

Tak, nie spodziewałem się do ostatniej minuty przed meczem, że tak będzie, wcześniej na treningach nic tego nie zapowiadało, że nawet będę grał. Było to dla mnie miłe zaskoczenie.

Dwa gole padły po rzutach rożnych. Dużo wagi przywiązujecie do tego, bo w polskiej lidze dzięki temu elementowi można wygrywać wyrównane mecze.

Mamy przewagę wzrostu, więc jak z gry coś nie wyjdzie, to można sobie pomóc stałymi fragmentami.

Czuł pan, że to jest pański dzień? Znalazł się pan w jedenastce, w pierwszej połowie miał pan okazje strzeleckie, w drugiej zdobył pan gola.

Oczywiście nie byłem zadowolony z tego, że nie wykorzystałem tych okazji, ale walczyłem dalej i najważniejsze, że to w końcu wpadło.

To dla pana taki sygnał, że nie musi być pan rezerwowym, że może powalczyć z powodzeniem o pierwszy skład?

Zobaczymy, jak będzie po Świętach. Mam ostatnie pół roku kontraktu, zobaczymy.

Pan jest w lepszej formie wtedy, gdy ma pewne miejsce w składzie, czy wtedy, gdy musi o niego walczyć?

Lepiej dla każdego piłkarza, jak jest pewny siebie i wie, że będzie grał. Najważniejsze jest to, żeby to sobie ustawić w głowie. Dla mnie to jednak nie było najważniejsze, walczyłem na treningach i w końcu to coś przyniosło.

Raźniej panu jest w szatni, że w Cracovii jest w sumie czterech Słowaków.

Tak, jak poza granicami swojego kraju ma się rodaków to jest dobrze. Ale myślę, że umiem dobrze mówić po polsku, po angielsku, mogę więc porozmawiać ze wszystkimi. W szatni jest dobra atmosfera i to jest najważniejsze.

Gdy zdobył pan gola w Pucharze Polski z Jagiellonia to przyszedł od razu SMS od Erika Jendriska, byłego zawodnika Cracovii. Po tym golu też pański starszy kolega coś pisał?

Tak. Jestem z nim codziennie w kontakcie, to mój bardzo dobry przyjaciel.

On strzelił 18 bramek w barwach Cracovii, pan 2, będzie go pan gonił?

Erik to bardzo dobry piłkarz, grał w reprezentacji Słowacji, podziwiałem go, a potem grałem z nim razem w Cracovii. Chciałbym być taki jak on.

Przyjeżdża pan na Trening Noworoczny?

Jest mało Polaków, więc będe musiał. Chciałby być więcej z rodzina, ae jak się musi, to się musi. Taka jest nasza robota.
Kończycie rok na drugiej pozycji. Czy to mobilizuje w walce o mistrzostwo, czy jednak nakłada presję?
Nie wiem, teraz wszyscy jedziemy na urlopy, odpoczniemy. Jak wrócimy, każdy będzie myślał o rywalizacji. Droga będzie długa, musimy się dobrze przygotować na obozie w Turcji, a potem zobaczymy.

Sportowy24.pl w Małopolsce