- W czterech występach strzelił Pan trzy gole – ostatnio w meczu z Tatranem Preszów (1:1), a tydzień wcześniej z tą samą drużyną dwie bramki (3:2). Są powody do satysfakcji?
- Oczywiście. Graliśmy dwa razy z Tatranem, bo ten drugi mecz był rewanżem. Występujemy w grupie spadkowej i czekają nas jeszcze w niej cztery spotkania. W pierwszej konfrontacji z Tatranem wszedłem na boisko w przerwie przy stanie 1:2. Byłem trochę zdenerwowany, że trener nie dał mi szansy gry od początku, ale jestem zadowolony, że strzeliłem wreszcie bramki. W kolejnym meczu szkoleniowiec dał mi szansę od początku. Wreszcie gram na swojej pozycji – środkowego napastnika. Dwa gole strzeliłem z pola karnego, a tego ostatniego po uderzeniu z 20 m.
- Dlaczego gra Pan dopiero od końca marca, a nie od początku wiosny?
- Miałem poważną kontuzję, która wykluczyła mnie z gry na dwa miesiące. Na sparingu, który graliśmy ze Śląskiem Wrocław na Cyprze, ktoś nadepnął mi na piętę i potem miałem ogromne kłopoty, nawet z chodzeniem. Leczenie było więc długie. Dopiero teraz doszedłem do siebie i zagrałem w czterech meczach.
- Odżył Pan na Słowacji. Zmiana klimatu, powrót do klubu, którego jest Pan wychowankiem, zadziałała korzystnie?
- Zdecydowanie tak. Najważniejsze dla mnie jest to, że w końcu mogę grać mecze regularnie. To dużo mi daje, człowiek lepiej się czuje i ma szansę być w lepszej dyspozycji. Mam nadzieję, że będę strzelał bramki też w następnych meczach i pomogę drużynie.
- Z końcem czerwca kończy się Panu wypożyczenie i musi Pan wrócić do Cracovii.
- Tak, ale nie wiem, czy wrócę. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z trenerem i władzami klubu. Zobaczymy, co powiedzą, to jest ich decyzja. Byłbym zadowolony, gdybym mógł wrócić do Krakowa.
- Wie Pan doskonale, co się dzieje w „Pasach”, jak spisuje się Krzysztof Piątek. Zapewne Cracovia nie będzie w stanie zatrzymać go latem, zwolni się więc miejsce dla napastnika. To także szansa dla Pana.
- Myślę, że po Krzyśka zgłosi się jakiś dobry klub. A co do mnie, to nie wiem, czy trener będzie chciał postawić na mnie. Cracovia może mieć dobre pieniądze ze sprzedaży Krzyśka i pewnie będzie szukała jakiegoś snajpera. Nie chcę dywagować, jak będzie. Gdy będzie taka szansa, to z pewnością spróbuję powalczyć o miejsce w Cracovii.
- Pańscy koledzy zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. Pańscy rodacy dobrze się spisują – Michal Pesković ma pewne miejsce w bramce, Milan Dimun wywalczył sobie grę w drugiej linii. Słowacy są mocni!
- Wiem jak jest, oglądam mecze Cracovii, jej kibicuję, bo przecież jestem jej zawodnikiem. Dobrze, że nie ma już stresu związanego z walką o utrzymanie. Sytuacja jest fajna. Niedawno byłem w Krakowie, spotkałem się z Michalem Peskoviciem, któremu urodził się syn. Pogratulowałem mu.
- Ma Pan zapewne też kontakt z Jaroslavem Mihalikiem, który jest wypożyczony z „Pasów” do Zyliny. Co u niego słychać?
- Czasem rozmawiamy, zwłaszcza gdy on strzeli bramkę, a teraz ja. Od razu piszemy do siebie. Jarek ma dłuższe wypożyczenie ode mnie, o rok.
- Jak wypada porównanie poziomu ligi słowackiej i polskiej?
- W Polsce poziom jest wyższy, są dobrzy zawodnicy. Ale to też zależy w jakiej drużynie. W zimie graliśmy sparingi, choćby z Wisłą Płock, prezentowaliśmy się dobrze, choć przegraliśmy 1:2.
- Cracovia zagra w niedzielę z Bruk-Betem Termalicą, która jej nie leży – ostatnio z nią przegrała i ten wynik zablokował „Pasom” wejście do górnej ósemki ekstraklasy.
- Teraz Cracovia powinna grać bardziej na luzie, bez presji towarzyszącej walce o utrzymanie, jak Termalika. Mam nadzieję, że „Pasy” wygrają i skończą sezon na 9. miejscu.
- W Termalice pracuje trener, który Pana sprowadził do Cracovii – Jacek Zieliński.
- Teraz nie mamy kontaktu, życzę mu dobrze, by nie spadł z ekstraklasy, ale mocniej trzymam kciuki za Cracovię, której jestem zawodnikiem.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU