Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Musiał: Derby? Mogę sędziować

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Tomasz Musiał ma 36 lat, od sześciu gwiżdże w ekstraklasie
Tomasz Musiał ma 36 lat, od sześciu gwiżdże w ekstraklasie fot. bartek syta
Rozmowa. - VAR się sprawdzi, ale jego reguł muszą się również nauczyć piłkarze, trenerzy i kibice - mówi TOMASZ MUSIAŁ, krakowski sędzia, przed startem ekstraklasy.

- Sędziowie będą spać spokojniej w tym sezonie?
- Trudno powiedzieć. Na razie jesteśmy w fazie testów, ale lada chwila wchodzimy z VAR-em na pełnych obrotach. Czekają nas jeszcze szkolenia, żeby to wszystko miało ręce i nogi, żeby było jak najmniej błędów związanych z działaniem samego systemu. Myślę, że będzie dobrze. Czy więc będziemy spać spokojnie? Nie wychodzimy przecież na boisko po to, żeby popełniać błędy, ale ten system to dla sędziów wsparcie. Jeśli będziemy źle ustawieni lub błędnie ocenimy sytuację, to VAR nam pomoże.

- W pierwszej kolejce ekstraklasy VAR będzie stosowany na jednym meczu. Kiedy ruszy na sto procent?
- Od strony teoretycznej jesteśmy przygotowani. Było sporo wykładów, mamy wytyczne, co, jak i kiedy stosować. Teraz przechodzimy w fazę praktyczną. W tej kolejce będziemy szkolić się z obsługi systemu, zobaczymy, jak wygląda to w praniu. Na razie jednak w trybie offline. Czyli będę siedział w wozie z systemem VAR, będę analizował na nim mecz i słyszał sędziów, ale nie będę mógł się z nimi komunikować. Krótko mówiąc, oni będą sędziować jeszcze normalnie. Każdy z nas musi przejść szkolenie praktyczne i teoretyczne, a gdy wszystko będzie tip-top, to więcej meczów zostanie objętych VAR.

- I w sobotę będzie Pan sędzią głównym, a w niedzielę sędzią VAR?
- Właśnie tak będzie to wyglądało. Będziemy się wymieniać, a w weekend zaliczać dwa mecze, a może nawet więcej.

- Jesteśmy wśród pionierów. Skok na głęboką wodę ?
- To jest już przecież testowane przez innych. Oczywiście jakieś obawy i niepewność są, ale myślę, że to jest dobry pomysł, dobra inwestycja. Pomoże nam - sędziom, ale również polskiej piłce.

- A co jest główną obawą związaną z wprowadzeniem VAR? Są sytuacje, w których może nie zadziałać?
- Bardziej chodzi o to, że przede wszystkim trzeba zapoznać z zasadami działania i stosowania systemu zawodników, trenerów, kibiców. Bo nie wszystkie sporne sytuacje będą analizowane. VAR ma działać w sytuacjach jednoznacznych, czarno-białych. Kontrowersji będzie mniej, ale wszystkie nie znikną.

- Dojdzie nowy element do meczowego krajobrazu: kibice będą skandować „VAR!”, a piłkarze przekonywać sędziów, że koniecznie powinni zobaczyć powtórkę.
- Dlatego ważna jest edukacja w tym temacie. Piłkarze ani trenerzy nie będą jednak mogli nic pokazywać ani krzyczeć, bo to jest równoznaczne z niesportowym zachowaniem i karane żółtą kartką.

- Szymon Marciniak mówi, że to system, który może ratować kariery sędziów. Zgadza się Pan?
- Z tymi karierami to może lekka przesada, ale w sumie skoro VAR może uratować wynik spotkania, to również sędziego.

- Wprowadzaniu VAR w Polsce towarzyszyła w roli argumentu „za” zawsze jedna historia. Mecz Arka - Ruch z przedostatniej kolejki minionego sezonu i gol strzelony ręką przez Rafała Siemaszkę. To Pan prowadził to spotkanie. Miał Pan już dość przypominania tamtego błędu?
- Na pewno była to trudna sytuacja do oceny, co nie zmienia faktu, że popełniłem błąd. Biję się w pierś. Takie jest jednak życie sędziego. Można trzydzieści spotkań prowadzić bardzo dobrze, a jeden błąd w ważnym meczu będzie wypominany przez lata. Skarżyć się nie będę, taki sobie wybrałem zawód. Swoje już odcierpiałem, a po tamtym meczu kilku nocy nie przespałem.

- To tak a propos tego spokojniejszego snu.
- (śmiech) Było, minęło, to już za jest mną. Jestem mocniejszy psychicznie, nowy sezon, czysta głowa. Gramy dalej.

- Wtedy jednak w obronę wziął Pana prezes Zbigniew Boniek, w następnej kolejce prowadził Pan mecz Wisła - Bruk-Bet. To było ciekawe przeżycie?
- To też był dowód, że szefowie mają do mnie zaufanie. Byłem pierwszym arbitrem, który sędziował mecz drużynie ze swojego miasta. Było trochę więcej adrenaliny niż zwykle, ale też bez przesady. Równo z gwizdkiem to wszystko minęło, skupiłem się na pracy.

- Są plany, żeby powtarzać ten eksperyment częściej? Będzie Pan prowadził więcej spotkań Cracovii lub Wisły?
- Tego nie wiem. Nie ja o tym decyduję. To było jednak dobre doświadczenie, które pokazało wielu ludziom, że nie ma znaczenia, czy sędzia pochodzi stąd czy stamtąd, bo jesteśmy arbitrami zawodowymi i skupiamy się tylko na tym, żeby jak najlepiej wykonać swoją robotę.

- I na sędziowanie derbów Krakowa zgodziłby się Pan bez wahania?
- Oczywiście.

- Za tydzień poprowadzi Pan szósty mecz w karierze jako sędzia główny w Lidze Europy, za to już drugi w tym sezonie. Drzwi do europejskich pucharów otwierają się szerzej?
- W ostatnich dwóch latach rzeczywiście mniej tych meczów sędziowałem, ale związane to było z tym, że z Szymonem Marciniakiem byłem na mistrzostwach Europy, a rok wcześniej na młodzieżowym Euro. Te imprezy nakładały się trochę na pierwsze rundy europejskich rozgrywek, które mogę sędziować. Teraz małymi krokami wracam do pucharów i kto wie, może uda mi się awansować.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tomasz Musiał: Derby? Mogę sędziować - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska