- Ponownie było bardzo pechowo, choć dysponowaliśmy fantastycznym tempem – mówi Basz, którego problemy zaczęły się w kwalifikacjach. Jego dwa najlepsze czasy okrążeń nie zostały uznane przez sędziów, którzy orzekli, że Polak przejechał przez szykanę. - Nie wiem, jak dopatrzyli się nieprzepisowego cięcia w czasówce, bo nie było ku temu możliwości - komentuje kierowca.
Efekt był taki, że na tym etapie weekendu Basz zajął 30. miejsce. - Kara czasowa za brak zderzaka, straconego przez zbyt wcześnie hamującego rywala oraz niezawiniony obrót już na początku kolejnego wyścigu sprawiły, że Polak notował kolejne straty. Ostatecznie jednak Baszowi udało się przedostać do finału na przedostatnim premiowanym awansem miejscu - relacjonuje Paweł Zając, rzecznik prasowy zawodnika.
Krakowianin - 33. w wyścigach kwalifikacyjnych - finał zaczął świetnie. - Prawie wszystko poszło po myśli naszego zawodnika - prawie, bo sędziowie zarządzili wznowienie z powodu padającego deszczu, co oznaczało utratę ósmej pozycji, na którą Karol awansował w ciągu zaledwie dwóch okrążeń - opisuje Zając.
Przy drugim starcie tak dobrze już nie było, choć Basz i tak zyskał 21 pozycji w porównaniu z początkiem finału. Wyścig wygrał Hiszpan Pedro Hiltbrand.
W najbliższy weekend Karol będzie miał innego rodzaju emocje - wraca za kierownicę lamborghini huracana, którym ściga się w mistrzostwach Włoch samochodów GT. Trzecia runda tego cyklu odbędzie się na torze Monza.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU