- Jedną ręką ucisnęłam okolice miejsca, gdzie tryskała krew, a drugą wykręcałam numer na pogotowie - relacjonowała reporterom "Gazety Krakowskiej" w niedzielę wciąż roztrzęsiona Agnieszka Firszt z Libiąża. Cały sobotni wieczór spędziła na komisariacie składając zeznania. Sama nie może zrozumieć, jak to możliwe, że nikt nie widział napastników.
- Najdziwniejsze jest to, że nie słyszałam ani szarpaniny, ani krzyków chuliganów. Było cicho, tylko potem ten krzyk Kuby... - opowiada Agnieszka. Dobrze znała 24-latka. - Mieszkał w bloku obok, tuż przy Placu Słonecznym. Miał rodzinę, małe dziecko. Super facet, spokojny - opowiada. Od soboty wraz z mieszkańcami osiedla zapala nowe znicze w miejscu tragedii. Modli się, by morderca został szybko złapany i dostał najsurowszą karę. Pociesza także brata ofiary, Przemka. W niedzielę młody mężczyzna przyszedł do sklepu Lewiatan, by jeszcze raz spojrzeć na miejsce tragedii. - Rodzice są w szoku. Mama płacze w kuchni. Ojciec gdzieś poszedł. Byleby tylko sobie czegoś nie zrobił - wypłakiwał się na ramieniu Agnieszki Firszt jeszcze raz dziękując za próbę reanimacji brata.
Rodzinie zmarłego Kuby współczuje Ania Ciupek z Libiąża. - On nigdy nikomu nic złego nie zrobił. Nie zaczynał, nie prowokował. Nie szlajał się z pijakami - opowiada Ania. Jest przekonana, że jej kolega znalazł się w złym miejscu i złym czasie. - Może chodziło o jego portfel, a może o telefon - snuje domysły.
Sprzedawczyni sąsiedniego sklepu monopolowego, która w feralny wieczór także była w pracy martwi się, że w okolicy nie ma monitoringu. - Wprawdzie w wieżowcu naprzeciw jest kamera, ale to tylko atrapa. Nie działa. W ubiegłym tygodniu, w biały dzień, pod marketem Żabka szaleniec zaatakował maczetą chłopaka. Niedziałająca kamera tego nie zarejestrowała - macha ręką zniesmaczona.
Sklep Lewiatan przy ulicy Paderewskiego w Libiążu, przy którym doszło do mordu, znajduje się w samym centrum miasta. Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej jest kilka wysokich wieżowców, których okna skierowane są na sklep. - To niemożliwe, by zdarzenia nie wyłapało z okna choć kilku mieszkańców - przekonuje Mirosław Bogdan mieszkający po drugiej stronie sklepu. Z boku Lewiatanu jest Plac Słoneczny, miejsce, gdzie młodzi ludzie spotykają się także wieczorami. O godzinie 20 plac na pewno nie był pusty.
Pan Włodzimierz, który codziennie robi zakupy w Lewiatanie przyznaje, że to miejsce jest niebezpieczne. - To nie pierwsze takie zdarzenie, że napadają człowieka. Było tu już kilka ofiar i wielu rannych - zaznacza starszy pan. Boi się o zmroku wychodzić z domu. - Pełno tutaj niebezpiecznych chuliganów - przekonuje.
Policja szuka sprawców oraz świadków, którzy pomogą w ich zidentyfikowaniu. - Jesteśmy po wstępnych przesłuchaniach osób, które pomogą odnaleźć jednego bądź grupę morderców - informuje Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji dodając, że zabezpieczony został także monitoring. - W okolicy jest kilka kamer, które mogą pomóc wpaść na właściwy trop - zaznacza. Funkcjonariusze nie chcą zdradzać szczegółów prowadzonego śledztwa jednak zaznaczają, że ukaranie winnych nie powinno być aż tak trudne.
- Za zabójstwo grozi do 25 lat więzienia - przypomina Robert Mataysik. Mieszkańcy Libiąża liczą, że wkrótce winny usłyszy taki wyrok.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+