Zaginiony 22-latek wyszedł z domu wczoraj między godz. 19, a 20, potem już nie nawiązał kontaktu z rodziną i nie wrócił do domu. Poszukiwania ruszyły natychmiast po zgłoszeniu zaginięcia przez rodzinę.
Nie pomogło przeczesywanie terenu z psem policyjnym, który ze względu na złe warunki pogodowe i wciąż siąpiący deszcz nie podjął wczoraj tropu. Bezskuteczne okazały się też wysiłki pilotów dronów - strażaków OSP Moszczenica i policjantów z KPP w Gorlicach. Kamery termowizyjne zamontowane na dronach niestety nie wykryły zaginionego.
Poszukiwania, które zostały zakończone tuż przed północą, dzisiaj już o 6.30 zostały wznowione. Na miejscu od wczesnych godzin rannych było ponad 50 policjantów. Akcja poszukiwawcza trwała na wzniesieniu nad centrum Ropicy Górnej, skąd pochodził mężczyzna, dość mocno zadrzewionym i dalej szczytami w kierunku Męciny Małej i Wielkiej, Pstrążnego i Bodaków w gęstym lesie. Służby przeczesywały teren pieszo i na quadach, na miejscu pracował pies tropiący i strażacy z OSP Moszczenica, którzy mieli ze sobą specjalistycznego drona z kamerą termowizyjną. Drugiego drona na miejsce poszukiwań przywieźli policjanci z gorlickiej komendy.
Pogoda nie sprzyjała ratownikom. W Gorlickiem w nocy padał deszcz, miejscami intensywny, a temperatura powietrza zbliżała się do zera. Takie warunki działały tylko na niekorzyść człowieka, który potrzebował pomocy. To była prawdziwa walka z czasem.
