Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny finał poszukiwań małżeństwa ze Starego Sącza. Do Szwecji wyjechali za pracą...

Paweł Szeliga
fot. Missing People Sweden
Wyjechali do Szwecji za pracą, bo w Starym Sączu jej nie było. W niedzielę poszli nad jezioro na spacer i ślad po nich zaginął.

Ze szwedzkiego jeziora wyłowiono ciała młodego małżeństwa ze Starego Sącza

Od poniedziałku szwedzka policja i kilkudziesięciu wolontariuszy ze sztokholmskiej polonii poszukiwało małżeństwa Wyrobków. Para zaginęła nad jeziorem w Alvsjo, południowej dzielnicy stolicy Szwecji, zaledwie pięć kilometrów od ich domu. - Nie wykluczamy, że doszło do morderstwa - powiedział gazecie "Expressen" Fabian Forsgren, oficer policji z dzielnicowego komisariatu.

W nocy z środy na czwartek z jeziora Langsjön wyłowiono ciała. Według szwedzkiej prasy to kobieta i mężczyzna. Policja jednocześnie wszczęła dochodzenie w sprawie podwójnego morderstwa.

Po szczęście za morze

24-letnia Karolina i 27-letni Grzegorz pobrali się w lipcu 2014 r. Pojechali do Szwecji, bo w Starym Sączu nie było dla nich pracy. Karolina uczyła krótko przyrody w szkole w Gołkowicach, ale brakowało jej godzin do etatu. Grzegorz, z zawodu leśnik, nie był w stanie zapracować na utrzymanie rodziny. A w Sztokholmie wszystko się zmieniło. Oboje znaleźli pracę, dobrze się im wiodło. Spodziewali się dziecka. Karolina była w trzecim miesiącu ciąży.

Gdy w niedzielę w rodzinie gruchnęła wieść, że małżonkowie zaginęli, ciotka Karoliny Helena Kącka pomyślała, że mogli utonąć w jeziorze. Oboje nie umieli pływać. - Mama Karoliny obaliła jednak to przypuszczenie - mówi Helena Kącka. - Rozmawiała z córką tego samego dnia o godzinie 13 i usłyszała, że wybiera się z Grześkiem nad jezioro, po to żeby karmić kaczki. Dzień był wietrzny i chłodny, ledwie 16 stopni powyżej zera. To nie była pogoda na kąpiel.

Niepokój pojawił się jednak już po trzech godzinach od ostatniej rozmowy. Mama 24-latki próbowała się do niej dodzwonić, ale telefon milczał. Grzegorz też nie odbierał komórki. Znajomi poszli do mieszkania małżonków, ale drzwi były zamknięte. Zaczęli więc sami szukać zaginionych. Zdesperowani powiadomili policję, ale ta, zgodnie ze szwedzkim prawem, wszczęła poszukiwania dopiero następnego dnia.

Rabunek to raczej nie był

Nad brzegiem jeziora znaleziono białego smarta, należącego do Wyrobków. Nic z niego nie zginęło, był w nienaruszonym stanie. Helena Kącka uważa więc, że raczej nie doszło do zbrodni na tle rabunkowym. I dziwi się, że nikt niczego nie widział, skoro park i okolice jeziora są popularnym miejscem spędzania wolnego czasu przez sztokholmian. - Na pewno w niedzielne popołudnie było tam mnóstwo ludzi, którzy wybrali się na spacer - sugeruje.

Szwedzka policja przyjęła, że mogło dojść do podwójnego zabójstwa. Taka kwalifikacja sprawy pozwala na użycie wszelkich dostępnych środków i zorganizowanie poszukiwań na szeroką skalę. Po jeziorze pływała więc łódź z sonarem, dno penetrowali płetwonurkowie. Cały obszar patrolował też śmigłowiec. W poszukiwania zaangażowało się 30 członków miejscowej Polonii. Spenetrowali zarośla i rozległy teren wokół jeziora. W nocy z środy na czwartek wyłowili z jeziora Langsjön na przedmieściach Sztokholmu ciało.

O polskim małżeństwie szeroko rozpisywały się szwedzkie media. Rzecznik sztokholmskiej policji Kia Samrell sugerował miejscowej prasie, że morderstwo jest tylko jedną z hipotez dotyczących zaginięcia starosądeczan.

Katarzyna, starsza siostra Karoliny Wyrobek od niedzieli czuwała przy telefonie. W środę czekała na sygnał od brata, który poleciał do Sztokholmu. Komórka jednak milczała. Nie było żadnych przełomowych wieści ze Szwecji. - Wierzę, że Karolina i Grzesiek odnajdą się cali i zdrowi. Nie biorę pod uwagę innego scenariusza - mówiła w środę "Krakowskiej" pani Katarzyna. A Helena Kącka nerwowo chodziła z kąta w kąt swojego mieszkania, oddalonego o dwa kilometry od domu Wyrobków w Starym Sączu.

- Karolina i Grzegorz są tak dobrymi, uczynnymi i pracowitymi ludźmi - opowiada pani Helena. - Uczciwie zarabiali na chleb, mieli w Szwecji oddanych przyjaciół. Nie wierzę, że ktoś mógłby im zrobić krzywdę. Zresztą po co? Przecież nie dla okupu. Kto by go żądał od Polaków, którzy są na dorobku?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska