Z selekcjonerem Portugalczyków trzeba uważać. Groźny wyraz twarzy najczęściej zdradza bojowe nastawienie.
Na pytanie o to, dlaczego nie chce przyznać, że jego zespół będzie jednak w środę faworytem, Santos obruszył się nie na żarty. - Żartuje Pan? Jak mogę powiedzieć, że jesteśmy faworytami, skoro rywale awansowali z grupy z pierwszego miejsca, a potem wyraźnie pokonali Belgię, która jest na drugim miejscu w rankingu FIFA? Mam duży szacunek dla Chrisa Colemana, to będzie mecz między dwiema wielkimi drużynami – stwierdził Fernando Santos, dodając, że bardzo ceni trenera Walijczyków.
Jak ognia unikał też porównania między Cristiano Ronaldo i Garethem Bale’m. - Nie ma żadnej dodatkowej presji, obydwaj zawodnicy są do niej przyzwyczajeni na co dzień, w środę będą mieli taki sam cel - dostać się do finału. To nie będzie mecz o Złotą Piłkę – mówił Santos.
Nie chciał jednak powiedzieć, czy to będzie najważniejszy mecz w jego dotychczasowej karierze. - Babcia zawsze mi powtarzała, że najważniejsze w życiu jest to, że możemy się rano obudzić, bo to oznacza, że ciągle żyjemy… A co do meczu, to ważny moment w karierze. I tyle.
- Walia jest na tym turnieju bardzo solidna, zasłużyła na półfinał. Znam wielu zawodników, bo większość gra w Premier League. Dlatego wiem, że to będzie trudna batalia. Ale jesteśmy gotowi – powiedział Jose Fonte, od sześciu lat zawodnik angielskiego Southampton. - Cztery lata temu, gdy poprzednie mistrzostwa Europy oglądałem z rodziną w telewizji, nie pomyślałbym, że kiedyś wystąpię w półfinale Euro. Nie grałem wtedy nawet w Premier League. Dzisiaj mam nadzieję, że moje występy w lidze angielskiej pomogą rozszyfrować Walijczyków.