- Trzy zwycięstwa i remis - w październiku tylko Miedź Legnica miała tak dobry bilans jak Puszcza.
- (uśmiech) Ruch Chorzów też dobrze szedł. Gdyby nie wpadka u nas, to w październiku by nie przegrał.
- W tabeli wystrzeliliście w górę, ale ostatnie wyniki pozwoliły przede wszystkim chyba złapać oddech.
- Tak, i trzeba w taki sposób do tego podejść. Nam specjalnie się głowy nie grzeją, mam nadzieję, że wszyscy wokół drużyny racjonalnie patrzą na to, co się u nas dzieje. My jesteśmy po prostu zadowoleni z tego, że praca, którą wykonujemy przekłada się na zdobywanie punktów i dzięki nim nabieramy głębszego oddechu. Co nie oznacza, że nie jesteśmy czujni. Cały czas powtarzam, że każdy mecz to inna historia.
- To teraz mecz z Pogonią Siedlce. Ze względu na kartkową pauzę nie zagra przeciwko wam Adrian Paluchowski, który w trzech ostatnich spotkaniach zdobył cztery bramki.
- Tak, ale jest inny snajper - Zjawiński. Grał w ekstraklasie, a w I lidze strzelił sporo goli... Ja w Pogoni upatrywałem „czarnego konia” rozgrywek. Dokonała latem bardzo solidnych transferów. Z Wisły Płock przyszedł Dominik Kun, pojawił się Paluchowski, inni zawodnicy. To jest bardzo mocny zespół, ale w I lidze... wszystkie są mocne. Miedź (z którą Puszcza zagra za tydzień - przyp. boch) jest jeszcze silniejsza kadrowo. Mogę więc znów powiedzieć: gramy z kolejnym bardzo mocnym rywalem, przygotowujemy się do meczu specjalnie pod jego kątem.
- Wielu trenerów mówi - gramy swoje, nie interesuje nas przeciwnik...
- Trudno mi się wypowiadać za innych.
- Puszcza - nie bójmy się tych słów - osiąga sukcesy w dużej mierze dlatego, że niweluje atuty rywali.
- Są dwie składowe: my chcemy uwypuklać na boisku swoje atuty, ale też opracowujemy taktykę pod kątem danego przeciwnika - by go zaskoczyć, zneutralizować, bo to nam przynosi efekty. Nie mamy na razie jakości sportowej na takim poziomie, żebyśmy w I lidze mogli dominować w każdym meczu. Oczywiście, chcemy realizować swoje mocne strony, ale przeciwnicy też już o nich wiedzą, więc szukamy także nowych rozwiązań.
- W sobotę do gry może wrócić Marcin Stefanik, ale tym razem za żółte kartki będzie pauzował Mateusz Bartków. Zanosi się na inne absencje?
- Nie.
- A nie niepokoi Pana trochę , że to ostatni w tym roku mecz w Niepołomicach? Że potem będą trzy wyjazdy?
- Nie, zupełnie. Nie mam żadnego wpływu na terminarz, natomiast my chcemy punktować w każdym meczu - obojętnie, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Wiadomo natomiast, że chcielibyśmy się pożegnać z publicznością w Niepołomicach w jak najlepszy sposób.
#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU