Jak pan podsumuje mecz z Pogonią? Skończyło się remisem 1:1, który po obu stronach pozostawił niedosyt.
To był bardzo trudny i intensywny mecz dla nas. Chciałbym pochwalić drużynę Pogoni Grodzisk Mazowiecki za to, że bardzo długo wytrzymała naszą intensywność, dostosowała się. Wykreowaliśmy bardziej dogodne sytuacje, Chuma, Goku spokojnie mogliby je zamienić na bramkę. Nie raz to widziałem na treningu, natomiast dzisiaj nie wpadło. Ciężko z remisu być zadowolonym, bo mogliśmy po tej kolejce być liderem. Mam nadzieję, że co się odwlecze, to nie uciecze i za niedługo to się wydarzy.
Pogoń była dla was najtrudniejszym rywalem w tym sezonie?
Zdecydowanie tak, ale też mieliśmy tego świadomość. Jak pokazali, ich wygrane w sześciu meczach z rzędu nie były przypadkowe. Dobrze zorganizowana drużyna, bardzo "fizyczna" - przeważała w powietrzu, miała bardzo groźne stałe fragmenty. Tego też się obawialiśmy, na szczęście tak nie straciliśmy bramki, tylko w trochę głupi sposób. Cieszy to, że była dobra reakcja, strata została szybko odrobiona, potem było z naszej strony prowadzenie gry, kreowanie sytuacji. Tylko wykończyć to i byłoby dobrze. Narażaliśmy się również na kontry, Apolinarski jest niski i bardzo szybki (wykorzystując te atuty wypracował pierwszą bramkę - przyp.). Rywale zdobywali dużo przestrzeni takim prowadzeniem piłki, mieliśmy z tym problemy.
Przed sezonem mówił pan, że dla was bardzo ważny będzie początek rozgrywek - by nie stracić za dużo do czołówki. Po siedmiu kolejkach chyba można być zadowolonym, bo jesteście na trzecim miejscu w tabeli.
Oczywiście dystansu nie straciliśmy, tracimy, niestety, dwa punkty (do 2. pozycji, także premiowanej bezpośrednim awansem, którą zajmuje Polonia Bytom; prowadząca Pogoń ma o "oczko" więcej - przyp.). Natomiast wszystko jest w grze, w naszych nogach. Wyjdziemy teraz na Podbeskidzie (mecz w Bielsku-Białej w najbliższą niedzielę - przyp.) i mam nadzieję, że przywieziemy trzy punkty.
Patrząc na pierwszą jedenastkę w ostatnich meczach, można uznać, że po tych licznych zmianach w drużynie po awansie ten wyjściowy skład już się trochę wykrystalizował. Wyniki pokazują, że jest dobrze.
Ciężko było o zmiany w takiej sytuacji. Teraz jedna była wymuszona, bo Semedo miał drobny uraz, wskoczył za niego Sandoval. Po pięciu kolejnych zwycięstwach, gdzie drużyna strzelała mnóstwo goli, a mało przy tym traciła, nie było po co dużo mieszać w składzie. Ja rozumiem, że drużyny często rotują, gdy grają co trzy dni. My mamy mecz raz w tygodniu, piłkarze zdążą w tym czasie odpocząć, żeby się przygotować do nowego spotkania.
Mecz z Pogonią był o pozycję lidera, ale z drugiej strony może to dobrze, że jeszcze nim nie jesteście. Bo moglibyście zbyt szybko, na samym początku sezonu, obrosnąć w piórka...
Nie, ja raczej bym na to nie pozwolił. Raczej bym cisnął zawodników, zresztą dalej tak będę robił, już od wtorku.