Czytaj także: Awantura o most w Białym Dunajcu
W czwartek rozpoczęły się prace przy wytyczaniu miejsca, gdzie dokładnie ma stanąć nowy most. I konflikt gotowy. W słowne przepychanki wdali się z geodetami górale, którzy są przeciwni planom budowy mostu. - Nie chcemy, by budowali most tuż pod naszymi oknami. Teraz okazuje się, że zajmą nie tylko jedną naszą działkę, ale też chcą wejść w nasz ogródek, pod same schody pensjonatu, bo się nie mieszczą z inwestycją - mówi Bernadeta Dzierżęga, jedna z protestujących.
Jej zdaniem geodeci, gdy mierzyli teren, zaczęli przesuwać granice działek, bo te, które mają w mapach, już dawno znajdują się w korycie rzeki Biały Dunajec. To wywołało oburzenie górali, którzy wyszli naprzeciw geodetom. Zaczęły się wyzwiska, przepychanki, wyrywanie nabitych słupków.
- Oni nie mogą teraz rozpoczynać prac, bo decyzja o pozwoleniu na budowę jest nieprawomocna. Poza tym została zaskarżona do sądu administracyjnego, a także do ministra transportu. Powinni poczekać na rozstrzygnięcia - mówiła Anna Dzierżęga, inna przeciwniczka budowy mostu.
Z uwagi na zamieszanie do Białego Dunajca została wezwana policja. Mundurowi spisali zarówno górali, jak i pracowników GDDKiA. Prace geodetów zostały ostatecznie przerwane. Iwona Mikrut-Purchla, rzecznik prasowa krakowskiego oddziału GDDKiA, która była osobiście w Białym Dunajcu w czasie czwartkowej awantury, zdziwiła się ostrą i tak nerwową reakcją ludzi. - Za wszystkie zajęte tereny zapłacimy ludziom. Poza tym most trzeba wybudować nowy, bo ten stary jest w katastrofalnym stanie - mówi.
Nie wie dlaczego ludzie tak agresywnie się zachowywali. Tym bardziej, że GDDKiA ma decyzję wojewody z klauzulą natychmiastowej wykonalności. Nie wie, jak dalej w takiej atmosferze będą toczyły się prace. Dodała, że nadal będzie wzywana policja, gdy górale będą blokować inwestycję.
Józefa Chromik z Federacji Obrony Podhala, która towarzyszyła góralom z Białego Dunajca, zapowiedziała, że jeśli tylko robotnicy wjadą z ciężkim sprzętem na działki górali, "mieszkańcy spalą się, gdy dyrekcja nie odstąpi od swoich planów".
Zaś Tomasz Dzierżęga, właściciel pensjonatu, któremu GDDKiA chce zabrać teren, zagroził, że koparki będą musiały "kopać po nim, jego żonie i dzieciach, bo oni się ze swojego terenu nie ruszą". Tymczasem, z informacji uzyskanych od Bernadety Dzierżęgi, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił wczoraj decyzję środowiskową wydano przez wójta gminy Biały Dunajec. Była ona podstawą dla wojewody do wydania decyzji zezwalającej na budowę mostu.
- To dla nas światełko w tunelu. Nie znam jeszcze uzasadnienia decyzji sądu, ale poinformowaliśmy o niej zarówno wojewodę, jak i ministra transportu - mówi Bernadeta Dzierżęga. Jej zdaniem może to być podstawa do unieważnienia decyzji wojewody.
Artur Słowik z biura prawnego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie przyznaje, że taka decyzja administracyjna sądu rzeczywiście może skutkować unieważnieniem decyzji wojewody, ale nie musi.
- Może się okazać, że decyzja została uchylona, bo sąd doszukał się jedynie uchybień formalnych. A to wcale nie musi automatycznie oznaczać unieważnienia decyzji - dodaje Słowik. Wczoraj jednak nie udało nam się potwierdzić informacji o wyroku w WSA w Krakowie.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+