Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba zasiać ziarno, które wyda kiedyś owoce. O sensie rekolekcji mówi ks. Jacek Stryczek

Małgorzata Iskra
archiwum
- Sam jestem rekolekcjonistą, ale - inaczej niż wielu duchownych - nie zakładam, że rekolekcje muszą finalnie prowadzić do spowiedzi. Uważam, że dobrze jest podczas nich zasiać ziarno, które powoli wzejdzie i wyda owoce. Rekolekcje mają wpłynąć na istotną zmianę w życiu. Jeśli nie dziś, to kiedyś - powiedział ks. Jacek Stryczek, rekolekcjonista i szef charytatywnego Stowarzyszenia Wiosna w rozmowie z 'Gazetą Krakowską'.

Dlaczego tak wielką wagę wierni przywiązują do rekolekcji wielkanocnych?
Rekolekcje odbywają się w okresie całego roku liturgicznego, ale te w Wielkim Poście są szczególnie ważne. Po prostu okres poprzedzający Zmartwychwstanie Chrystusa sprzyja skupieniu i refleksji nad własnym życiem, a co pewien czas należy się z tym problemem zmierzyć. Trzeba też kiedyś uciec od kołowrotu codzienności, trzeba zagospodarować energię.

Czy dlatego, że rekolekcje przygotowują do wielkanocnej spowiedzi?
Sam jestem rekolekcjonistą, ale - inaczej niż wielu duchownych - nie zakładam, że rekolekcje muszą finalnie prowadzić do spowiedzi. Uważam, że dobrze jest podczas nich zasiać ziarno, które powoli wzejdzie i wyda owoce. Rekolekcje mają wpłynąć na istotną zmianę w życiu. Jeśli nie dziś, to kiedyś.

Czym w ogóle są rekolekcje?
Na pewno drogą do zmiany sposobu myślenia. Zmieniamy się dla tego, kogo kochamy: dla drugiego człowieka, a w wyniku rekolekcji - dla Boga. Mam w tej mierze doświadczenia. Jako nastolatek chodziłem na imprezy, ale zauważyłem, że nic z tego dla mnie nie wynika, nie mam żadnej radości, a pociąga mnie Bóg. To była naturalna zmiana, pogłębienie życia duchowego. Pamiętajmy, że duchowość jest szansą, nie obowiązkiem.

Jak przygotować się do rekolekcji?
W ciągu całego roku - a więc także w czasie Wielkiego Postu - oglądamy te same filmy, słuchamy tej samej muzyki, jemy te same potrawy. Od wielu lat próbuję to zmienić. Na pewno złym przygotowaniem do rekolekcji będzie impreza z wódką, szynką i telewizorem w tle - impreza, podczas której nikt nikogo nie słucha. Przed rekolekcjami zalecałbym więc post, gdyż bez ascezy nie ma rozwoju.

A bez jałmużny?
Ona jest ważna nie tyle jako datek, ale jako dostrzeganie potrzeby innego człowieka i chęć podzielenia się z nim tym, czym mamy.

Co jest istotą rekolekcji?
Medytacje, które są podstawą chrześcijaństwa.

Nie modlitwa?
Prawdziwie chrześcijańska modlitwa jest medytacją, zetknięciem się z innym sposobem myślenia, wyjściem ze swojego dotychczasowego świata i spojrzeniem na niego oczyma Boga. Tu jest pole dla rozwoju duchowości.
Bez dobrego przewodnika nie jest to chyba możliwe. Jaki powinien być rekolekcjonista?
Większość księży nie głosi rekolekcji, gdyż nie czuje takich dyspozycji.

Czy sprawdzają się tylko dobrzy kaznodzieje?
Dobrzy kaznodzieje są z zasady dobrymi rekolekcjonistami. W tym wypadku dobrzy to tacy, których ludzie chcą słuchać. I tu panuje wolny rynek. Problem w tym, że niektórzy księża diecezjalni, którzy z powodzeniem mogliby głosić konferencje, są zajęci katechezą i mają na to mało czasu. Dużą część rekolekcjonistów stanowią zakonnicy typowani przez przełożonych. Źle, jeśli z rutyną powtarzają swe konferencje, tracąc ducha przekazu. Ale dużo jest udanych rekolekcji.

Co sprawia, że rekolekcje są udane?
Jeśli jestem na nie zapraszany, to pytam, do kogo będę mówił. Interesuje mnie wiek i wykształcenie słuchaczy. Do każdej konferencji trzeba się przecież przygotować - nie ma dwóch takich samych, jak nie ma takich samych wiernych.

Czy Ksiądz czuje, że rekolekcje "idą dobrze"?
W przypadku tych prowadzonych przeze mnie badana jest frekwencja i poziom satysfakcji. Tylko raz zdarzyło się, że między pierwszą a ostatnią konferencją ubyło mi słuchaczy. Regułą jest jednak zmiana jego składu. Fakt, że wierni przychodzą i odchodzą, wcale jednak nie musi świadczyć o nieudanych rekolekcjach. Każdy ma prawo, a nawet powinien szukać tych najodpowiedniejszych dla siebie.

Na przykład atrakcyjnych.
Na pewno podczas rekolekcji duchowny nie powinien przynudzać, ale ja powiem więcej: niech zainspiruje słuchacza do tego, by wziął odpowiedzialność za to, aby jego życie nie było nudne i byle jakie. Taka umowa wydaje się konstruktywna. Ja wygłoszę rekolekcje, a ktoś będzie wiedział, jak zrobić, by jego życie stało się pełniejsze.

Czy aby czuć się gotowym do przeprowadzenia takich zmian wystarczy raz w roku uczestniczyć w rekolekcjach?
Uważam, że obecnie trzeba sobie podnosić wymagania. Tradycyjnie uczestniczymy w tych przed Wielkanocą, ale 30 lat temu, gdy telewizja nie była tak ekspansywna, gdy atakowała nas ograniczona ilość informacji, to wysłuchanie kilkudniowych nauk wpływało na myślenie. Dziś jednak w tym szumie można się zagubić, więc potrzeba więcej czasu na refleksję.
Jest na to sposób? Ludzie mają coraz więcej spraw do załatwienia, a mniej czasu na udział w rekolekcjach.
Trzeba spróbować ich zainteresować. W mojej parafii głoszę co czwartek, przez 6 tygodni, godzinną konferencję. I przygotowuję dla słuchaczy tematy do medytacji na każdy dzień.

Czy rekolekcje w internecie - a na Facebooku jest nawet poświęcona im strona "Brzytwą po schematach" - są konkurencją dla tych prowadzonych w kościołach?
One tylko poszerzają ofertę. Bo jest tak: wierny idzie do jednego, drugiego czy trzeciego kościoła i nie znajduje kapłana, którego słowa by do niego przemówiły. Może więc odpowiednie dla siebie rekolekcje odnajdzie w internecie. Na moje konferencje w kościele nie przychodzą tysiące, ale są one dostępne w internecie, gdzie wysłuchuje ich 5, 10, czy 15 tysięcy ludzi. Dziś to wygodne: ktoś słucha w podróży, inny wieczorem, gdy ma chwilę czasu.

Nowe media będą, w przypadku rekolekcji, zabierać wiernych z kościoła?
Nie sądzę. Ludzie w kościele szukają czegoś więcej - nie tylko głoszonego słowa, ale atmosfery skupienia, odwołania do tradycji. To tak, jak z płytą i koncertem. Można słuchać płyty, ale koncert daje więcej wrażeń.

Zaskakują te słowa z ust kapłana, który w ostatnich latach zadziwiał niekonwencjonalnymi akcjami, na przykład konfesjonałem ustawionym obok galerii handlowej.
Kazania z użyciem multimediów głosiłem już 20 lat temu. Atrakcyjnych sposobów zainteresowania ludzi religią też próbowałem. Jednak ostatnio odchodzę od tego na rzecz skupienia.

Słyszałam o rekolekcjach odbywanych w milczeniu. Ma to sens?
Rekolekcje ignacjańskie stały się obecnie bardzo modne. Brakuje na nie miejsc, więc ludzie zapisują się z dużym wyprzedzeniem. Ich uczestnicy w milczeniu i samotności kontemplują wygłoszone konferencje. W ludziach, którymi targa tyle emocji, pojawił się wielki głód duchowy, by w wyciszeniu przygotować się do najważniejszego dla katolików święta. A każdy sposób na to przygotowanie jest dobry.
Rozmawiała Małgorzata Iskra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska