Siedemnastoletni Łukasz S. z Nowego Targu rzucił się z pięściami na młodszego kolegę, o mały włos nie pozbawiając go życia. Chłopaka uratowała jedna z nauczycielek, która wezwała pogotowie i policję. Jak się później okazało, napastnik zaatakował, by ukraść telefon komórkowy.
- Łukasz S. wtargnął niespodziewanie do pokoju jednego z gimnazjalistów i bez żadnego słowa wyjaśnienia zaczął kopać go i uderzać w niego pięściami - relacjonuje Zbigniew Uroda, prokurator rejonowy w Chrzanowie. Napastnik wycofał się dopiero wtedy, gdy dostrzegł na stoliku telefon komórkowy. Zabrał łup i wyszedł z pokoju, zostawiając zakrwawioną ofiarę.
- Łukasz S. nie przyznał się do winy, a że jest nieletni, stanie przed sądem rodzinnym - informuje prokurator Uroda. Kierownik trzebińskiego OHP Witold Kasprzycki jest zszokowany całym zajściem, choć przyznaje, że z Łukaszem S. były wcześniej problemy. - Kilka miesięcy temu został wydalony z naszej szkoły za pobicia i rozboje - wspomina rozżalony kierownik ośrodka.
Na prośbę matki nastolatka i obietnicę poprawy, dyrektor postanowił dać chłopcu drugą szansę. - Uwierzyłem, że się zmienił. Zapewniał, że nie będzie już sprawiał problemu - mówi Kasprzycki.
Jeszcze tego samego dnia Łukasz S. udowodnił, że świat przestępczy jest mu nadal bliski. - Gdy roztrzęsiona wychowawczyni powiedziała mi o bójce, uszło ze mnie powietrze. Ten chłopak nie ma już czego szukać w naszej szkole - zapewnia kierownik OHP.
W ośrodku zbiera się mieszanka trudnej młodzieży z całej południowej Polski. To dzieci, które wyrzucono z "normalnych" szkół. Bójki są na porządku dziennym. Szczególnie w pierwszych miesiącach roku szkolnego, gdy uczniowie walczą o dominację.
Dzięki współpracy z policją przez ostatnie miesiące udawało się jednak utrzymać uczniów w ryzach.