https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Kochać przestępcę nie jest łatwo. Bliscy więźniów czasem muszą czekać kilka godzin w deszczu lub na mrozie, by się z nimi spotkać

Sławomir Bromboszcz
Miłość nie wybiera, ale co robić, jeżeli ukochana osoba siedzi w więzieniu? Rozłąkę mają nieco osłodzić weekendowe widzenia. Nie jest jednak wcale tak łatwo spotkać się z więźniem.

Dla odwiedzających wizyta w Zakładzie Karnym w Trzebini to często kilkugodzinne stanie w deszczu albo na mrozie w lesie pod bramą w oczekiwaniu na kolejną turę widzenia, bo na tą, na którą się przyszło, nie było już miejsc.

- Warto jednak czekać, by zobaczyć się z ukochanym. Łobuz kocha najbardziej - mówi pani Karina, konkubina jednego z więźniów.

W Trzebini wyroki odsiadują więźniowie z całej Polski. Bliscy, by ich odwiedzić jadą w autobusach i pociągach po kilka godzin. Później zazwyczaj muszą jeszcze swoje odstać przedbramą zakładu. Jeśli ma się pecha, czeka się nawet cztery godziny.

- Wielokrotnie są to osoby nie mające pieniędzy na taksówki i samochody. Skromnie ubrane, nieadekwatnie do pogody, zmęczone długą drogą i zmuszone do pokonania jej ponownie, po zakończeniu widzenia, na które długo czekają - dodaje pani Katarzyna, która napisała w tej sprawie list do naszej redakcji. To żony, matki, ojcowie, dzieci więźniów.

Nieliczni mogą znaleźć schronienie na ławce pod dachem przy bramie, a w razie niepogody w budce obok, w której także jest jedna ławka.

- Dlaczego nie można powiększyć sali widzeń, albo usprawnić system odwiedzin? - pyta pani Katarzyna.

Okazuje się, że zakład dokonał pod tym względem w ostatnim czasie sporych zmian i przymierza się do kolejnych. Sala widzeń została przeniesiona do nowego, większego pomieszczenia, co pozwoliło uzyskać kilka dodatkowych miejsc. Dzięki temu jednocześnie może być tam realizowanych 15 widzeń.

- Liczba ta jest optymalna ze względu na konieczność przeprowadzenia szeregu czynności związanych z weryfikacją osoby ubiegającej się o widzenie oraz dokonania jej kontroli - mówi Paweł Marchajski, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Trzebini.

Dyrektor zakładu rozważał możliwość wprowadzenia wcześniejszego telefonicznego rezerwowania widzeń. Uznano jednak, że wiąże się to ze zbyt dużym ryzykiem, że dane osoba nie zgłosi się na nie i ew. łamaniem przepisów dotyczących danych osobowych. Analizowano również wyznaczenie dodatkowego dnia widzeń w tygodniu, jednak nie zdecydowano się na to, gdyż większość osadzonych pracuje. Ponadto bliscy także musieliby zorganizować sobie dzień wolny.

- Planowana jest natomiast przebudowa wejścia do zakładu i wydzielenia tam nowego, większego miejsca dla osób oczekujących na widzenie - mówi Paweł Marchajski.

Obecnie w Zakładzie Karnym w Trzebini spotkania osadzonych z bliskimi odbywają się w czterech turach, podczas których udzielanych jest ok. 50 widzeń dziennie. Raz w miesiącu realizowana jest dodatkowa tura przeznaczona na widzenia z dziećmi. Uczestniczy w nich, łącznie ze skazanymi, średnio ok. 125 osób. Zdarzają się jednak dni, kiedy liczby te są zdecydowanie większe np. w święta. Widzenie trwa jedną godzinę.

Osadzonym przebywającym w zakładzie karnym typu półotwartego, jak trzebiński przysługują trzy godziny w miesiącu, podczas których mogą być odwiedzani przez dwie osoby dorosłe i osoby niepełnoletnie.

Nagrodzeni skazani mogą starać się także o zwiększenie liczby widzeń lub spotkanie się z osobami bliskimi, np. żonami, w odrębnym pomieszczeniu bez osoby dozorującej. Jest tam m.in. miejsce do położenia się. Takowe spotkania organizowane są przez cały tydzień.

ZOBACZ KONIECZNIE

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
acid
Akurat w Trzebini sporo więzniów ma pracę wolnościową, same atrakcyjne posady, praca w recyklingowej firmie w syfie i brudzie, rozbiór krów i kurczaków w zimnie i po kostki w krwi, z tego połowa wypłaty idzie na utrzymanie go w zakładie, a z drugiej połowy 1/3 dla więźnia, 1/3 na spłatę jego zadłużenia, 1/3 na to co dostanie przy wyjściu.
g
gość
Prawa ku..wa człowieka. A gdzie są prawa osób pokrzywdzonych przestępstwem? A gdzie są prawa uczciwie pracujących ludzi utrzymujących więzienia z podatków?
o
olo
I to ma być resocjalizacja? Najpierw jeden z drugim nawywijał, a teraz konkubina płacze w mediach, bo musi czekać w deszczy na widzenie. Powinno być widzenie raz do roku, i to wyłącznie jako nagroda za uczciwie przepracowany rok w pobliskim kamieniołomie. Pół godziny w obecności strażnika. Zarobiona kasa na konto poszkodowanych albo na cel charytatywny. A tu jeszcze się organizuje pokoje schadzek. I się później dziwią, że po wyjściu na wolność robią wszystko, żeby wrócić do tego sanatorium
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska