Michałowianka, choć obecnie plasująca się na 7. miejscu (34 pkt., o dziesięć mniej od Trzebini), to pod wodzą nowego trenera Dariusza Sieklińskiego rozgromiła Wiślan Jaśkowice 5:1, zrzucając ich ze szczytu. Dla Wiślan była to druga z rzędu porażka, bo wcześniej przegrali w Trzebini 2:3.
MKS ma obecnie dwa punkty przewagi nad Wiślanami i Jutrzenką Giebułtów oraz trzy nad czwartym w tabeli Orłem Piaski Wielkie. - Wiadomo, że lepiej atakuje się „zza pleców”, niż broni się fotela lidera, ale podejmujemy wyzwanie – rozpoczyna Robert Moskal, trener trzebinian. - Jesienią dwa razy byliśmy na szczycie tabeli, ale nasze panowanie trwało tylko tydzień. Postaramy się dłużej zagościć na szczycie tabeli.
Zadanie jednak nie będzie łatwe, bo MKS ma kłopoty kadrowe. Maciej Domurat wciąż leczy kontuzję. Z kolei Mateusz Majcherczyk będzie musiał pauzować za kartki. Nie wiadomo, czy zdąży się wykurować stoper Marcin Kalinowski. - Mecz przeciwko Michałowiance będzie dla nas trochę taką grą w ciemno – uważa Moskal. - Zimą doszło do niej kilku zawodników z tzw. piłkarską przeszłością. W dodatku przed poprzednim meczem w obozie naszych najbliższych rywali zmieniono trenera. W rundzie rewanżowej nie miałem okazji podejrzeć tego zespołu. Skoro mamy na koncie dwa zwycięstwa, to - mam nadzieję - chłopcy naładowani pozytywną energią wykonają postawione przed nimi zadanie. Zresztą na trudnym terenie w Skawinie pełną pulę wywalczyli nam rezerwowi. Właśnie o to chodzi, żeby wchodzący z ławki dali dobrą zmianę.