- Staramy się zainteresować właściwe organy tym problemem. Teraz odbędzie się spotkanie z przedstawicielem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - mówi Krzysztof Kasperek, wicestarosta chrzanowski.
W spotkaniu ma uczestniczyć także europosłanka Beata Gosiewska, która w minionym tygodniu była zobaczyć pogorzelisko. Zaangażowała się w pomoc samorządowcom. Jak podkreśla, Polska przez wiele lat była miejscem, do którego nieuczciwi przedsiębiorcy zwozili odpady z całej Europy.
- Polska powinna chronić swoje interesy. Potrzebne jest odbudowywanie instytucji państwa i bardzo szybkie reagowanie. Trzeba zmierzyć się z problemem uporządkowania tych miejsc - mówi Beata Gosiewska.
- Gdyby nie ostatnie pożary to pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się problemem. Może teraz, nawet jak politycy przy okazji będą się lansować, to coś zrobią - ma nadzieję Józef Marszałek z Chrzanowa.
Samorządowcy działają dwutorowo. Zabiegają o pieniądze na usuniecie odpadów powstałych w wyniku pożaru, czyli uporządkowania 1/3 składowiska oraz funduszy na pozostałą część. W 2016 r. szacowano, że znajduje się tam 46,5 tys. metrów sześciennych odpadów, a ich wywiezienie kosztować będzie 25 mln zł. Już wtedy starali się o pieniądze, ale nikt z nimi o tym nie chciał rozmawiać.
Skażenie środowiska
Wciąż duże emocje budzi wpływ pożaru na środowisko i zdrowie mieszkańców. Pomiary wykonane podczas akcji gaśniczej przez mobilną stację kontroli Wojewódzkiego Inspektora Środowiska w Krakowie nie zanotowały przekroczenia stężenia żadnej z badanych 100 szkodliwych substancji. W powietrzu obecne były jednak inne szkodliwe związki, których poziomu nie mierzono.
Pobrano także próbki wody i gleby, by ocenić, czy nie zostały skażone. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w przypadku wody normy nie zostały przekroczone. Badanie gleby potrawą dłużej, bo trudniej o specjalistów.
- Dbamy o bezpieczeństwo mieszkańców i chcemy, by mieli pewność, że nie doszło do skażenia - mówi Janusz Szczęśniak.
Potrzebne zmiany przepisów
Plaga podpaleń składowisk uwidoczniła niedoskonałość polskiego prawa. W chwili obecnej samorządowcy często mają „związane ręce”.
- Jeśli przedsiębiorca spełni wszystkie formalność, to starosta musi wydać zgodę na prowadzenie przez niego działalności - przypomina Janusz Szczęśniak.
Zdaniem starosty konieczna jest dokładniejsza weryfikacja osób, które chcą prowadzić tego typu działalności. Warto się zastanowić nad wprowadzeniem zabezpieczeń finansowych, które pozwoliłby w razie bankructwa przedsiębiorstwa na usuniecie zgromadzonych tam odpadów na jego koszt.
- Firmy powinny mieć obowiązek bieżącego ewidencjonowania ilości gromadzonych materiałów. Powinny składować niewiele więcej, niż same przetwarzają - dodaje Beata Gosiewska.
To niby oczywiste, ale jakoś ustawodawcy dotąd prawa nie zaostrzyli.
Wspólne, wzmożone kontrole
Wojewoda małopolski Piotr Ćwik zobowiązał przedstawicieli służb: policji, straży pożarnych, inspektoratów środowiska do szczególnej współpracy w związku z zagrożeniami związanymi z wysypiskami i składowiskami. Powstaną wspólne grupy kontrolne.
Powstanie mapa składowisk
Nacisk zostanie również położony na inwentaryzację miejsc potencjalnie niebezpiecznych, w których znajdują się instalacje przetwarzania odpadów. Będzie sprawdzane, czy faktycznie istnieją, czy tylko składowane są tam odpady. Docelowo ma powstać mapa takich miejsc, co ułatwi ich kontrolowanie. W skuteczności realizacji tych zadań ma duże znaczenie zaangażowanie samorządów. Z problemem nielegalnego składowiska i podpalonych odpadów borykają się także Klucze. Tam również na razie nie znaleziono pieniędzy na wywóz odpadów.
Gigantyczny pożar składowiska opon w Trzebini. Słup dymu i o...
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 14. "Biber"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska