https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia: ziemia się zapada na 20 metrów!

Magdalena Balicka
Radosław Bąk, leśniczy z Myślachowic twierdzi, że podobne zapadliska mogą wyskoczyć kilka metrów dalej
Radosław Bąk, leśniczy z Myślachowic twierdzi, że podobne zapadliska mogą wyskoczyć kilka metrów dalej Magdalena Balicka
Mieszkańcy trzebińskiego osiedla Siersza są przerażeni. Niedaleko ich domów, w pobliskim lasku, gdzie chodzą z dziećmi na spacer, wyskoczyła w nocy gigantyczna dziura. Zapadlisko w okolicy tak zwanego Trentowca jest głębokie na co najmniej 20 metrów! To kolejna szkoda górnicza po zlikwidowanej kopalni Siersza.

- Wczoraj późnym wieczorem rosła tu jeszcze trawa, a o świcie pojawiła się skarpa wypełniona wodą - relacjonuje Radosław Bąk, leśniczy z Myślachowic w gminie Trzebinia. Jest przerażony, bo zapadlisko ciągle się powiększa.

- To teren, w którym przed kilkoma laty była tak zwana podsadzkownia górnicza - tłumaczy leśniczy Bąk.
Gdy zlikwidowano "Sierszę", zabezpieczono teren żelbetonową konstrukcją, zasypano ziemią, którą z czasem porosła trawa.

- Ostatnie ulewy podtopiły teren - wyjaśnia leśniczy. Jako pierwszy zaalarmował o znalezisku swoich przełożonych z chrzanowskiego nadleśnictwa. - Ogrodziliśmy dziurę taśmą zabezpieczającą. Ustawiliśmy ostrzegawcze tabliczki. Powiadomiliśmy także wydział ochrony środowiska w Trzebini, Spółkę Restrukturyzacji Kopalń i Zakład Zagospodarowania Mienia - informuje Andrzej Berkowski, nadleśniczy z Chrzanowa. Dodaje, że reszta w rękach specjalistów i geodetów, którzy zbadają zapadlisko .

Radosław Bąk obawia się nie tylko o bezpieczeństwo spacerowiczów, ale także poszukiwaczy złomu. - Tutaj jest mnóstwo kolorowych metali, które są łakomym kąskiem dla złomiarzy - twierdzi leśniczy. - Tymczasem wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe.

Robert Siwek, rzecznik trzebińskiego magistratu ma nadzieję, że winowajca, odpowiedzialny za szkody górnicze w końcu poczuje się do odpowiedzialności. Przypomina, że Kompania Węglowa w Katowicach już od przeszło trzech lat zwleka z wypłatą odszkodowań za dziury, które wyskoczyły na prywatnej posesji przy ulicy Górniczej w Sierszy. - W sierpniu 2009 roku Sąd Okręgowy w Krakowie orzekł, że Kompania ma wypłacić odszkodowania w wysokości około 900 tys. zł - przypomina Siwek. Choć największa w Europie spółka górnicza odwołała się od decyzji sądu, ten oddalił jej wniosek.

- Nadal czekamy na zadośćuczynienie. Niestety, jak na razie bezskutecznie - rozkłada ręce rzecznik magistratu. Jak udało się ustalić "Gazecie Krakowskiej", śląska spółka Restrukturyzacji Kopalń nie ponosi odpowiedzialności za nowe zapadlisko. - To nie nasz teren - twierdzi, że Wiesław Rzepecki ze RK. Teraz sprawę przejmą geolodzy.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska