Kilka minut po południu w Wielką Sobotę nad Trzyciążem rozległ się dźwięk syren straży pożarnej. Płonął drewniany dom położony na osiedlu domków przy drodze do Miechowa. Niewiele udało się z niego uratować.
Straż pożarna dojechała na miejsce, gdy ogniem zajęte było całe poddasze i dach budynku. Z ogniem walczyło aż 10 jednostek straży. Stary, drewniany dom płonął jak zapałka. To, czego nie zniszczyła pożoga, i tak ucierpiało podczas gaszenia. Zostało zalane wodą.
- Ogień i dym widać było z daleka. Dobrze, że nie było wiatru, bo i inne domy by spłonęły - przyznaje jedna z sąsiadek. Dom był w trakcie remontu, niedawno kupiony. - Teraz to sąsiedzi chyba nie będą mieli już po co go odbudowywać, niewiele zostało - twierdzi kobieta.
Razem z domem paliły się też zabudowania gospodarcze. Właściciele zabudowań hodowali owce. Zwierzętom nic się nie stało. Straty wyceniono na 110 tys. zł, z czego 80 tys. to straty samego domu. Reszta to inne budynki.