FLESZ - Koniec nauki hybrydowej. Dzieci wracają do szkół
- Kraków był w minionej dekadzie głównym motorem napędowym małopolskiej turystyki. W roku pandemii przestał nim być: o ile większość firm turystycznych w regionie mogła uznać poprzedni sezon za względnie dobry, a czasem nawet bardzo dobry, o tyle w Krakowie było i jest źle lub bardzo źle
– przyznaje Rafał Marek, prezes Krakowskiej Izby Turystyki.
Przyczyny są oczywiste. Krakowska turystyka opierała się w minionych latach na wielkiej rzeszy, względnie zamożnych, turystów zagranicznych, z Europy, Ameryki i coraz częściej Azji. Dzięki swej globalnej renomie i świetnym obiektom oraz licznym atrakcjom (także Wieliczce i Auschwitz) stolica Małopolski kumulowała zarazem intratny ruch biznesowy, kongresowy, targowy i kulturalny. Co równie istotne, tętniące życiem miasto, pełne przybyszy z ponad stu krajów, przyciągało także wycieczki z Polski.
- Dla polskiego turysty atrakcją było wypicie kawy czy zjedzenie obiadu w Rynku będącym mieszanką wieży Babel i kulturowego tygla. Od ponad roku tego nie ma. Jest przerażająco pusto, cicho i smutno. Uderza to nie tylko w 9 tysięcy firm turystycznych, ale też w kolejne dziesiątki tysięcy przedsiębiorców z innych branż, od gastronomii, przez usługi i transport, po wytwórczość – wylicza Rafał Marek.
Czy da się przywrócić „biznes jak wcześniej”? Jego zdaniem – w Małopolsce tak, co w znacznej mierze udowodnił poprzedni sezon. Natomiast w samym Krakowie sytuacja jest o wiele trudniejsza.
– Reanimacja turystyki i całego związanego z nią ekosystemu gospodarczego wymaga determinacji i harmonijnej współpracy wielu środowisk: od przedsiębiorców i organizacji reprezentujących różne branże, przez krakowskie lotnisko - odgrywające tu kluczową rolę, po władze samorządowe, regionalne i centralne
– przekonuje szef KIT.
Ekonomiści wskazują, że na kontach milionów Europejczyków urosła w pandemii „górka” oszczędności. Wedle Eurostatu, w skali Unii wzrost zasobów konsumentów wyniósł ok. 6 proc., w Polsce NBP szacuje go na 10 proc., co oznacza, że od wybuchu zarazy zyskaliśmy 140 mld zł w postaci gotówki, depozytów, funduszy czy obligacji. Zdaniem specjalistów, znaczna część tych pieniędzy to tzw. odroczona konsumpcja: ludzie nie wydali ich w kryzysie na wakacje, podróże, restauracje, koncerty, mecze i inne potrzeby związane z turystyką, gastronomią, kulturą czy rekreacją. Po odmrożeniu gospodarki zachcą nadrobić zaległości, tym bardziej, że większość z nas pragnie powrotu do przedpandemicznego stylu życia.
To generalnie dobre wieści dla turystyki, hoteli, gastronomii, kultury itd. Problem w tym, że w Krakowie – poza formalnym pełnym odmrożeniem działalności firm (spodziewanym w czerwcu) – odrodzenie biznesu turystycznego i związanej z nim reszty biznesów wymaga spełnienia innych warunków.
Oto podstawowe działania:
- Konieczne jest odtworzenie siatki połączeń lotniczych z całym światem – do Krakowa (z nie tylko z Krakowa, by Małopolanie mogli polecieć do Grecji, Chorwacji czy Albanii) i ich skuteczne promowanie; otwarte zostaje pytanie, jak Kraków wpisze się w nowe pomysły na podróżowanie, zwłaszcza po Europie (część krajów chce z przyczyn bezpieczeństwa ograniczyć liczbę połączeń lotniczych na trasach do 2 godzin) oraz nowe trendy (jak preferowanie wypoczynku krajowego).
- Musimy pozyskać odpowiednią liczbę zagranicznych turystów z wyższej półki, bo zgodnie z nową strategią dla turystyki Kraków ma teraz stawiać przede wszystkim na podróżnych klasy premium.
- Niezbędne jest powtórne rozkręcenie turystyki biznesowej w sytuacji, gdy wiadomo, że wiele dawnych spotkań w realu odbywało się przez ostatni rok zdalnie i część z nich już pozostanie w takiej formie.
- Trzeba przyciągnąć do centrum miasta samych krakowian (tu lokalny samorząd musi przemyśleć wiele spraw – i stosowanych dotąd strategii).
- Nie da się reanimować turystyki bez odpowiednich kadr, a tymczasem tysiące dotychczasowych pracowników zamkniętych branż znalazło sobie w lockdownie inne zajęcia - wdzięczniejsze i bezpieczniejsze z ich punktu widzenia.
- Zapewne konieczna jest gruntowna zmiana modeli biznesowych części obiektów turystycznych, gastronomicznych itp., bo pewne rzeczy nie wrócą do stanu sprzed pandemii przez kilka lat, a może nawet – nigdy.
- Krakowskie absurdy budowlane. Deweloper płakał, jak to wymyślał
- Najdroższe psy. Oto rasy, za które trzeba zapłacić najwięcej
- Drewniane domki do kupienia w Małopolsce do 200 tys.
- Miss Małopolski. One walczą o sławę i koronę miss!
- Centrum Krakowa czeka rewolucja. Planują ulice, ogrody i park kolejowy z rowerostradą
- Termy z basenem na stadionie Wisły są już gotowe. Byliśmy w środku
