Krakowianka pokonała Jacqueline Cako (263 WTA) 6:3, 6:4. Musi na nowo zaczynać od turniejów bardzo niskiej rangi, by odbudować ranking i pewność siebie. Kiedyś była 32. na świecie, obecnie jest 322.
Młodsza z sióstr Radwańskich postanowiła w ostatnich tygodniach przenieść się na Florydę, by odbudowywać formę w akademii Johana Krieka. Wygląda na to, że było to dobre posunięcie.
- Wreszcie ciężko trenuję i sprawia mi to radość - opowiadała nam tuż przed rozpoczęciem turnieju w Arizonie. - Mam nadzieję, że za miesiąc, może dwa powoli wrócę do dawnej formy. Na te pierwsze turnieje nic nie zakładam, nie tworzę sobie sztucznej presji, że muszę osiągnąć taki czy inny wynik. Radek Nijaki, mój trener, też spokojnie podchodzi do pierwszych startów. Po tak długiej przerwie ważne, by spokojnie wejść na kort, poczuć piłkę, wejść w uderzenie, zobaczyć, na co mnie stać. Czuję, że idę do przodu. Czuję głód grania. Doceniam to, że mogę normalnie trenować, wcześniej, przed długi czas nie było to możliwe. Ubiegły rok był dla mnie bardzo ciężki: kontuzja kostki, operacja, potem mononukleoza
W meczu z Cako nie wszystko było idealnie, trzykrotnie straciła własny serwis, ale były też okresy gry dające nadzieję, że znów będzie zachwycać swoim tenisem. O awans do ćwierćfinału Polka zagra z rozstawioną z numerem pięć Nadią Podorską (195 WTA) lub kwalifikantką Jaqueline Adiną Cristianą (347 WTA).
Urszula Radwańska: Na Florydzie odżyłam, czuję moc i głód gry
Follow https://twitter.com/sportmalopolska