Obaj panowie pracowali w firmie obsługującej bankomaty w całym kraju. Gdy 40-letni Rafał B. został zwolniony z pracy, dalej utrzymywał kontakty z zatrudnionym 51-letnim Grzegorzem K. Byli sprytni, wymyślili nowatorski sposób kradzieży.
Jeden podjeżdżał autem w pobliże bankomatu i z pojazdu kamerą cyfrową ukrytą w pudełku po butach filmował klientów, którzy wybierali pieniądze. Nagrywał wystukiwane numery PIN. Wspólnik w siedzibie firmy znał czas i miejsce operacji finansowej, więc bez trudu mógł ustalić dane właściciela konta.
Te informacje złodzieje wgrywali koderem na fragment taśmy z kasety VHS. Potem wycinali z kartonika kształt karty bankomatowej i naklejali pasek taśmy VHS. Kody PIN mieli nagrane kamerą. Wypłacali od 50 zł do 3900 zł. Czuli się bezpiecznie - wiedzieli, w których bankomatach nie ma monitoringu.
Działali w ten sposób od 2003 do 2007 r. i w 440 transakcjach w sumie wypłacili w całym kraju 682 tys. zł. Usiłowali jeszcze ukraść kolejnych 109 tys. zł.
- Pierwszy wpadł w zasadzce Rafał B. Zatrzymano go na gorącym uczynku, gdy wypłacał pieniądze w Nowej Hucie - opowiada Tomasz Dudek z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, który nadzorował śledztwo. Ściganego listem gończym Grzegorza K. ujęto w zasadzce w stolicy.
W trakcie przeszukań u złodziei znaleziono aż 117 płyt CD z nagraniami, na których ludzie wybierają numery PIN w bankomatach. Były też podrobione karty płatnicze.
Czytaj też: Nastolatek znalazł średniowieczny miecz [ZDJĘCIA]
Miss Małopolski 2012! Zobacz zdjęcia ślicznych kandydatek i oddaj głos!
Trwa plebiscyt na Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij nagrody!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!