Na nagraniu widać, jak rosyjski żołnierz w obawie przed linczem niesie w rękach dwa granaty, starając się opędzić od wściekłych Ukraińców z Konotopu.
To tam, do położonego 250 km na północny wschód od Kijowa miasta przybyła rosyjska delegacja z żądaniem, by obrońcy się poddali.
Wcześniej mer miasta Artem Semeniczin zdecydował, że sam nie będzie podejmował decyzji i zapytał na wiecu mieszkańców, co robić: czy walczą dalej, czy się poddają?. Odpowiedziały mu okrzyki: walczymy, walczymy!
Widząc to rosyjscy żołnierze zaczęli się szybko oddalać do samochodu. Jeden z nich przechodził przez szpaler wrogo nastawionych do niego Ukraińców. I bojąc się, że zostanie zlinczowany, wyciągnął dwa granaty, grożąc, że je odpali. Do wybuchu nie doszło, Rosjanom udało się odjechać.
