- George Floyd zmarł w maju ubiegłego roku w Minneapolis w Minnesocie z powodu braku tlenu po tym, jak
interweniujący policjant przycisnął jego szyję kolanem do ziemi - zeznał ekspert medyczny na procesie o morderstwo byłego już policjanta Dereka Chauvina.
Stanowczo odrzucił on twierdzenia obrony, że zażywanie narkotyków przez Floyda i jego problemy zdrowotne były powodem śmierci. - Zdrowa osoba poddana takim działaniom, jak Floyd, również by umarła - powiedział świadek oskarżenia
Dr Martin Tobin, specjalista od chorób płucnych i intensywnej opieki medycznej w Edward Hines Jr. VA Hospital i Loyola University w Illinois, zaciskając krawat, wyjaśniał na sali sądowej, jak doszło do tragedii z powodu braku tlenu u leżącego na chodniku Floyda.
Dodał on, że Floyd miał coraz większe problemy z oddychaniem, podczas gdy Chauvin i dwóch innych policjantów z Minneapolis uciskali ciało 46-letniego czarnoskórego mężczyzny, który miał kajdanki na rękach z twarzą przyciśniętą do ziemi.
- Brak tlenu spowodował uszkodzenie mózgu i zatrzymanie pracy serca - powiedział świadek.
Tobin, analizując zdjęcia trzech policjantów, którzy trzymali Floyda przez prawie 9 i pół minuty, zeznał, że kolano Chauvina „praktycznie dotykało szyi mężczyzny” przez ponad 90 proc. tego czasu.
Przytoczył też inne czynniki, które, jak mówił, również utrudniały Floydowi oddychanie: unoszenie skutego mężczyzny przez policjantów, twarda powierzchnia, jego pozycja na brzuchu, odwrócona głowa i kolano na jego plecach.
- Chauvin trzymał kolano na szyi Floyda przez 3 minuty i 2 sekundy, po tym jak Floyd „osiągnął punkt, w którym w organizmie nie pozostało tlenu – zakończył Tobin.
USA: Pogrzeb George'a Floyda. Zdjęcia. Tłumy ludzi w Houston...
